Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Lećcie, orły, lećcie

Jak trenują polscy skoczkowie

Maciej Kot (pierwszy z prawej) i Jan Ziobro (w środku) gratulują Kamilowi Stochowi złotego medalu igrzysk olimpijskich w Soczi. Maciej Kot (pierwszy z prawej) i Jan Ziobro (w środku) gratulują Kamilowi Stochowi złotego medalu igrzysk olimpijskich w Soczi. Kai Pfaffenbach / Reuters
W sukcesie Kamila Stocha i jego kolegów dużo jest planowania, sensu i perspektywicznego myślenia. Choć wciąż jest co poprawiać.
Kadra narodowa skoczków od kilku sezonów jest elitarnym gronem, któremu zapewnia się wszystko, czego potrzeba do realizowania planów trenera Kruczka.Newspix.pl Kadra narodowa skoczków od kilku sezonów jest elitarnym gronem, któremu zapewnia się wszystko, czego potrzeba do realizowania planów trenera Kruczka.

***

Dwa złote medale Kamila Stocha w Soczi dają mu ważne miejsce w historii polskiego sportu - jest pierwszym naszym skoczkiem, któremu to się udało. W skokach drużynowych polscy skoczkowie wypadli jednak słabiej. Konkurs drużynowy na igrzyskach w Soczi zakończyli na czwartej pozycji.

***

Zdaniem Zbigniewa Baneta, od trzydziestu lat prezesa klubu Klimczok Bystra, gdzie zresztą trener kadry Łukasz Kruczek pobierał pierwsze lekcje skakania na nartach, polska obecność w światowej czołówce będzie zjawiskiem trwałym, choć oczywiście poddanym wahaniom. Optymizm prezesa Baneta wynika z obserwacji – na krajowych zawodach oraz klubowych treningach zdarzają się porywające błyski zawodników znanych tylko lokalnie, ale już wzorowo ułożonych technicznie. Do przeskoczenia na wyższy poziom brakuje im właściwie tylko powtarzalności oraz pewności siebie. – I bardzo dobrze. Bo nic tak dobrze nie robi utrwaleniu dobrego poziomu w kadrze, jak napór z tylnych szeregów – uważa prezes Banet.

Dla Łukasza Kruczka kryterium skuteczności działania systemu produkcji talentów jest proste: – Jeśli co dwa sezony przebije się do kadry jeden skoczek, będę zadowolony. Na razie nie mogę narzekać – podkreśla, nawiązując do niedawnych pucharowych zwycięstw Jana Ziobro oraz Krzysztofa Bieguna, wcześniej zupełnie nieznanych. Zaplecze wygląda mocno. Do zaplanowanych na koniec grudnia mistrzostw Polski, ostatecznie odwołanych z powodu problemów pogodowo-technicznych, zgłosiło się około 70 zawodników i zawodniczek. Mówiąc inaczej – tylu w Polsce przedstawicieli tej specjalności legitymuje się co najmniej drugą klasą międzynarodową, upoważniającą do startu w krajowym czempionacie. Marek Siderek, szef wyszkolenia Polskiego Związku Narciarskiego, uważa wręcz, że doszliśmy do etapu, w którym kryteria udziału w mistrzostwach powinno się jeszcze bardziej wyśrubować.

Reklama