Nie ma pewności, czy pierwszy kamyk tej gigantycznej lawiny obsunął się przez przypadek, czy ktoś w tym pomógł. Lecz w wirtualnym świecie internetowej gry „EVE Online” (uczestniczy w niej około pół miliona ludzi rozrzuconych po tym prawdziwym świecie) do kluczowych zdarzeń rzadko dochodzi za sprawą fatum. Tu wszystko opiera się na makiawelicznej polityce: sojuszach zawiązywanych przez grupy graczy, intrygach, spiskach, szpiegostwie, dywersji i zdradach. Sceną gry są dalekie zakątki Wszechświata w przyszłości odległej o ponad 21 tysiącleci. Ludzkość przeludnionej Ziemi, szukając nowych planet do skolonizowania, odkryła tunele w nadprzestrzeni prowadzące do niezbadanej galaktyki, zwanej odtąd New Eden.
Gra polega na zdobywaniu w niej nowych terytoriów oraz poszerzaniu sfer wpływów. W tym celu buduje się i pilotuje wirtualne statki i bojowe okręty kosmiczne. Gracze mogą wcielać się w różne role, skupiać w konkurujących ze sobą grupach, zawiązywać sojusze, przeprowadzać skomplikowane operacje strategiczne, logistyczne i bojowe. Nie brak też samotników eksplorujących niezbadane zakątki kosmosu, piratów, odkrywców nowych złóż surowcowych.
Nie jest to zwyczajna zabawa po godzinach. Walka o władzę i zyski ma przełożenie na nasz świat. Używana w grze waluta, InterStellar Kredit (ISK), jest bowiem przeliczana na prawdziwe pieniądze dzięki ustalonej wartości miesięcznej licencji pilota (tzw. PLEX), którą można handlować. Wśród tych 500 tys. osób, płacących co miesiąc abonament (w Europie: 15 euro), jest wiele takich, którym zwraca się on z nawiązką – dzięki zyskom czerpanym z gry. Budowane w „EVE Online” statki kosmiczne są więc może wirtualne, ale gracze topią w nich realne pieniądze.
Można – co za tym idzie – oszacować straty wynikające z wielkiej bitwy, która się tu niedawno rozegrała. Koszt zniszczonych okrętów wszystkich flot uczestniczących w starciu o kosmiczny układ B-R5RB szacowany jest wstępnie na 300–330 tys. dol. amerykańskich. A nikt nie odważył się jeszcze podliczyć wartości przejętej infrastruktury ani strat (dla jednych) i zysków (dla innych), wynikających z wzrostu zapotrzebowania na surowce i usługi niezbędne do odbudowy sił bojowych, wykrwawionych w bitwie.
Rosjanie w świecie „EVE Online”
Oto jak doszło do największej bitwy w historii światów wirtualnych, już dziś nazywanej Masakrą w B-R5RB. 27 stycznia do układu gwiezdnego B-R5RB, składającego się z dziewięciu planet, 66 księżyców i 12 pasów asteroidów, przyleciała jednostka sił policyjnych CONCORD (Consolidated Co-operation and Relations Command), sterowanych przez sztuczną inteligencję gry. Celem tego rutynowego lotu było pobranie comiesięcznej opłaty administracyjnej za dzierżawę systemu (notabene jednego z około 7,5 tys. dostępnych w grze) uiszczanej przez alians Nulli Secunda (czyli grupę graczy, którzy w wirtualnym świecie składają się na utrzymanie tego układu).
Okazało się, że tym razem ktoś o przelewie zapomniał. Czy może, jak sugerują niektórzy: nie uiścił opłaty specjalnie, by wywołać zamieszanie. W konsekwencji B-R5RB stał się nieoczekiwanie układem bezpańskim. Zgodnie z regułami, aby przejąć taką niczyją przestrzeń, należy aktywować na danym obszarze Jednostkę Roszczeń Terytorialnych (Territorial Claim Unit). Proces ten trwa osiem godzin. Gracze z Nulli Secunda, wchodzącego w skład N3 Coalition, gdy tylko zrozumieli, co się stało, próbowali po cichu przywrócić korzystne status quo. Na ich nieszczęście po siedmiu godzinach w B-R5RB pojawili się Rosjanie.
Oczywiście Rosjan w świecie „EVE Online”, formalnie rzecz biorąc, nie ma. Gracze wcielają się w przedstawicieli nie poszczególnych nacji, tylko czterech fikcyjnych humanoidalnych ras. Do B-R5RB zawitały po prostu okręty Russian Coalition – grupy rosyjskojęzycznych graczy. Jako że Russian Coalition i sprzymierzona z nimi Clusterfuck Coalition są wrogami N3 Coalition, a wojna między nimi trwa już od kilku miesięcy, bitwa o B-R5RB była nieunikniona. Zwłaszcza że gra toczyła się o wyjątkowo wysoką stawkę. Oprócz cennego systemu gwiezdnego do puli wchodziła także zbudowana w nim stacja kosmiczna, w której Pandemic Legion – sojusznik N3C – cumował swą flotę i przechowywał zasoby.
Kiedy zwolnił czas
Plan Rosjan był prosty. Natychmiast ściągnąć do B-R5RB duże siły, zniszczyć wszystkie rozstawione przez obrońców Jednostki Roszczeń Terytorialnych, pokonać Nulli Secunda, a potem utrzymać system przez osiem godzin, niezbędnych do przejęcia nad nim praw. Jak to jednak na wojnie bywa, nikt nie przewidział eskalacji tego starcia.
Na odsiecz Nulli Secunda pierwszy przybył Pandemic Legion z flotami lotniskowców i superlotniskowców transportujących drony, mogące albo naprawiać sojusznicze okręty, albo atakować wrogie. Wraz z siłami NS zgrupowali się w opracowany przez siebie szyk Kula Burząca – legendarną już formację bojową, dzięki której piloci Pandemic Legion cieszyli się dotąd opinią niepokonanych. Kilka dni wcześniej zastosowali go w wygranej z Rosjanami bitwie o HED-GP. Rosjanie, pomni tej klęski i za wszelką cenę żądni rewanżu, w odpowiedzi wezwali sprzymierzeńców z Clusterfuck Coalition. W zamierzeniu łatwy blitzkrieg zamienił się w totalną rzeź na wyniszczenie. Obie strony ściągały bowiem na pole bitwy wszystko, czym w tym rejonie dysponowały. Także kilkunastokilometrowe, cenne jednostki klasy Titan, najpotężniejsze i najbardziej kosztowne. Titan raz na 10 minut może uruchomić superbroń, której wiązka jest w stanie zniszczyć nawet trudne do pokonania w klasycznych starciach monstra oblężnicze klasy Dreadnought.
Gdy w układzie B-R5RB zrobiło się już bardzo tłoczno, gra aktywowała specjalny tryb: zegary w świecie „EVE Online” zwolniły w stosunku do czasu w świecie rzeczywistym dziesięciokrotnie. To rozwiązanie niezbędne, by zapewnić funkcjonowanie przeciążonych serwerów, ale ma też znaczenie taktyczne. Daje obu stronom więcej czasu na ściągnięcie posiłków z odległych systemów gwiezdnych. Poza tym w długich bitwach – a ta miała potrwać 21 godzin – kluczowe okazują się strefy czasowe. W tym przypadku: różnica między strefami czasowymi Europy (Rosjanie) a USA (większość ich oponentów). W końcu jedni piloci obu stron konfliktu w chwili rozpoczęcia bitwy spali, a inni wychodzili do pracy.
Wstępnie ocenia się, że o zwycięstwie atakującego sojuszu RC/CFC przesądziły trzy czynniki. Primo: skuteczne, dobrze skoordynowane ataki hord dreadnoughtów, kolejno eliminujących Titany obrońców. Secundo: zbyt duża pewność siebie obrońców po przejęciu inicjatywy. Gdy dzięki dobrej taktyce koncentracji ognia zniszczyli kilka rosyjskich Titanów i parę innych zmusili do odwrotu, zaatakowali statek flagowy z silną asystą. To kosztowało ich dużo krwi. Tertio: sprawne zablokowanie przez najeźdźców mniejszymi siłami głównych systemów tranzytowych, którymi próbował przerzucać na pole bitwy posiłki sojusz N3C/PL. Pragnący pomóc swym kumplom po powrocie z fabryk i biur piloci po prostu nie mogli się do nich przebić.
Mimo że bitwa trwała niemal dobę, jej wynik był znany dużo wcześniej. Dowódcy sił N3C/PL wydali rozkaz do odwrotu po około 12 godzinach. Potem najeźdźcy pospiesznie dorzynali niedobitków wrażych flot. To była walka z czasem. Broniący się próbowali dotrwać do godziny, o której codziennie serwery są wyłączane w ramach przerwy konserwacyjnej.
W przestrzeni układu B-R5RB po bitwie dryfowały dziesiątki wraków Titanów i superlotniskowców, setki rozprutych lotniskowców i dreadnoughtów, tysiące jednostek mniejszego tonażu. Według raportów w starciu wzięło udział 7548 pilotów, z czego 6058 walczyło w zaatakowanym systemie. W tym samym momencie, w najgorętszej fazie bitwy: 2670 graczy. W konflikt zaangażowało się 717 korporacji i 55 sojuszy. Zniszczono 75 Titanów – 74 w bezpośredniej walce, jeden w drodze do systemu (dotychczasowy rekord to 12 jednostek tej klasy straconych w jednej bitwie). To bardzo bolesna strata, bo wyprodukowanie Titana trwa wiele tygodni, a wraz ze zgromadzeniem materiałów i treningiem pilotów ten czas liczy się w miesiącach. Koszt zbudowania jednego takiego okrętu to zwykle, w przeliczeniu na pieniądze w realnym świecie, 2,5–3 tys. dol. Ale najdroższym Titanem zniszczonym w bitwie o B-R5RB był Erebus (pilotowany przez The Kana z Pandemic Legion), wyceniany na około 5,5 tys. dol.
Abstrahując od strat finansowych i konsekwencji politycznych uwarunkowanych Masakrą w B-R5RB, efekt tej bitwy oznacza dla wielu osób osobisty dramat. Piloci Titanów – elitarni, świadomi ogromu zaufania, jakim ich obdarzono, ale i nie mniejszej odpowiedzialności – słyną z tego, że bardzo przywiązują się do swych jednostek. Nierzadko utrata dowodzonego Titana jest dla nich tak bolesna, że rezygnują z uczestnictwa w „EVE Online”.
Świat intryg i spisków
Bitwę o układ B-R5RB oglądało na żywo w internecie, za pośrednictwem Twitch.tv, nawet do 12 tys. osób w tym samym momencie. „EVE Online” to wdzięczny fenomen do obserwacji dla psychologów i socjologów, ale też matematyków oraz ekonomistów. Nie ma drugiego tak złożonego środowiska symulującego życie polityczne i finansowe realnego świata.
We wrześniu 2012 r. środowisko „EVE Online” poruszyła tragiczna śmierć jednego z najskuteczniejszych dyplomatów w tym zakątku uniwersum. Sean Smith, znany w grze jako Vile Rat, zginął w zamachu terrorystycznym na amerykański konsulat w libijskim Bengazi. Był politykiem w obu światach.
Co właściwie się stało w B-R5RB? Być może rzeczywiście ktoś zapomniał zapłacić podatek. Ale tego typu rachunki są zwykle uiszczane w trybie automatycznych przelewów z konta. I nie są to kwoty na tyle wysokie, by zakładać, że potężnej koalicji zabrakło środków. Być może więc ktoś został przekupiony. Być może konto wyczyścił czekający na dogodną chwilę „śpioch”, od lat wkradający się pod przykrywką w łaski wrażej frakcji. Być może zrobił to najemny szpieg. Być może bitwę sprowokował ktoś, kto spodziewał się zysków za sprawą skoku cen na giełdzie surowców – bo żeby odbudować zniszczone floty, trzeba będzie długo eksploatować złoża minerałów w pasmach asteroidów i gazowe obłoki. To nic niezwykłego w zawiłym świecie intryg i spisków „EVE Online”.
Zastanawia zbieg okoliczności: Masakra w B-R5RB wydarzyła się dokładnie w rocznicę największej do tej pory batalii w „EVE Online” – Bitwy o Asakai, w której starło się ze sobą 3 tys. okrętów tych samych frakcji.
Fascynującemu światu „EVE Online”, stworzonemu w maju 2003 r. przez islandzkie studio CCP Games i od tamtej pory dynamicznie się rozwijającemu, warto się przyglądać. Choćby dlatego, że jeśli kiedyś powstanie prawdziwe wirtualne uniwersum, alternatywne do naszego świata, kuszące lepszą, ciekawszą egzystencją, zapewne wyłoni się z którejś z podobnych gier.