Ludzie i style

Chwile Mili

Sebastian Mila: mistrz ostatniego podania

Jeszcze pół roku temu Sebastian Mila wydawał się dla futbolu stracony. Jeszcze pół roku temu Sebastian Mila wydawał się dla futbolu stracony. Piotr Matusewicz / East News
Piłkarz Sebastian Mila, symbol niewykorzystanego talentu, w wieku 32 lat został odzyskany dla reprezentacji. A właściwie sam się odzyskał.
Mila był w Śląsku mistrzem ostatniego podania, strzelał ważne gole, poprowadził klub do mistrzostwa i wicemistrzostwa Polski.Bartłomiej Kudowicz/Forum Mila był w Śląsku mistrzem ostatniego podania, strzelał ważne gole, poprowadził klub do mistrzostwa i wicemistrzostwa Polski.

Kwadrans w meczu z Niemcami, pół godziny ze Szkocją. Gol pieczętujący zwycięstwo z mistrzami świata, kilka nieszablonowych zagrań, w tym jedna akcja, po której dwóch Szkotów zaplątało się we własne nogi, niemal zakończona golem na 3:2 – tak Sebastian Mila stał się mężem opatrznościowym polskiej reprezentacji. Były selekcjoner Jerzy Engel wyraził nawet opinię, że po tym, co Mila pokazał na boisku, wypada nazwać go faktycznym kapitanem oraz przywódcą narodowej drużyny. Te wszystkie ochy i achy Mila przyjmuje jednak z niekłamanym zakłopotaniem, gdyż w jego naturze leży skromność. O sobie mówi zresztą najchętniej per: kopacz.

Ryszard Tarasiewicz, trener Korony Kielce, który przywrócił Milę Ekstraklasie, będąc szkoleniowcem Śląska Wrocław, uważa, że dzisiejsze zachwyty nad Sebastianem są uzasadnione. Ale jest też w nich pewna egzaltacja, spowodowana panującym u nas nieurodzajem na rozgrywających z prawdziwego zdarzenia. Co zresztą da się zauważyć w ligowej piłce, powiada trener Tarasiewicz, gdzie kreatywni piłkarze są z importu. Albo gra się bez nich. – Utarło się, że jak piłkarz jest dobry technicznie, to wystarczy, żeby robił grę. A to za mało. Trzeba inteligencji, umiejętności szybkiego podejmowania decyzji, szukania niebanalnych rozwiązań. Sebastian to wszystko ma – uważa trener Tarasiewicz.

W drużynie narodowej

Jeszcze pół roku temu Sebastian Mila wydawał się dla futbolu stracony. Mistrzowski skład Śląska Wrocław z sezonu 2011/12 został wyprzedany; kapitan Mila wprawdzie nadal tkwił na okręcie, ale ten nabierał wody – problemy właścicielskie, zaległości wobec piłkarzy, pustki na trybunach oraz marna gra przekładały się na kompletną beznadzieję.

Polityka 43.2014 (2981) z dnia 21.10.2014; Ludzie i Style; s. 96
Oryginalny tytuł tekstu: "Chwile Mili"
Reklama