Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Ostro na prostą

Były piłkarz zainwestował w klinikę leczenia uzależnień

Krzysztof Ostrowski (z lewej) z Piotrem Peterseilem, z którym stworzyli klinikę. Krzysztof Ostrowski (z lewej) z Piotrem Peterseilem, z którym stworzyli klinikę. Sebastian Borowski / Newspix.pl
Piłkarze inwestują zwykle w mieszkania, ośrodki wypoczynkowe albo salony urody, ale Krzysztof Ostrowski postawił na klinikę leczenia uzależnień. Przed laty sam wyszedł z narkotyków.
Wnętrze ośrodka w MirkowieSebastian Borowski/Newspix.pl Wnętrze ośrodka w Mirkowie

Pan prezes się myli – oznajmił Krzysztof Ostrowski, zwany Ostrym, pomocnik Śląska Wrocław, ligowiec solidny, acz drugoplanowy. Miał na myśli słowa prezesa PZPN Zbigniewa Bońka, który, usprawiedliwiając własny udział w kampanii reklamowej bukmachera nielegalnie działającego w Polsce, mówił, że nie słyszał o przypadkach uzależnienia od hazardu w sieci. Tymczasem w swojej klinice Ostry miał pacjentów, którzy leczyli się z hazardowego nałogu. Jak również lekomanów, seksoholików, a przede wszystkim narkomanów i alkoholików. Ostatnia plaga: dopalacze.

Współwłaścicielem Mandali, kliniki leczenia uzależnień, Krzysztof Ostrowski został tak: na pomysł wpadł jego przyjaciel Piotr Peterseil, dyplomowany pedagog oraz terapeuta z kilkuletnim stażem wyciągania ludzi z nałogów. Pracując w publicznych placówkach, wyczuł, że to zbyt powierzchowna odpowiedź na potrzeby rynku. Przyjęcie na oddział poprzedzone było kilkumiesięcznym oczekiwaniem, ośrodki były przepełnione, wykwalifikowanych terapeutów nie starczało w stosunku do liczby pacjentów oraz ich potrzeb. Więc leczenie się wlekło. Tymczasem Peterseil często stykał się z nałogowcami, którzy za komfort ominięcia kolejek gotowi byli płacić. Jak również z takimi, dla których bił ostatni dzwon zwrotu z równi pochyłej. Bo niżej była już tamta strona lustra.

Miał wiedzę, doświadczenie, energię i pomysł na stworzenie miejsca, w którym leczy się tych, którzy chcą tego sami z siebie. Potrzebował wspólnika, który wyłożyłby na start trochę gotówki, a Ostrowski miał oszczędności z kilku lat kopania piłki na ligowych boiskach. Większość czasu spędził w Śląsku, gdy ten dopiero dobijał do Ekstraklasy, miał też krótki epizod w Legii.

Polityka 4.2015 (2993) z dnia 20.01.2015; Ludzie i Style; s. 90
Oryginalny tytuł tekstu: "Ostro na prostą"
Reklama