Ludzie i style

Futbol – nauka ścisła

Jak rozpisać mecz w Excelu

José Mourinho. Trenerzy stali się dziś prawdziwymi gwiazdami futbolu. José Mourinho. Trenerzy stali się dziś prawdziwymi gwiazdami futbolu. Eddie Keogh/Reuters / Forum
Emocje schodzą na drugi plan, fani futbolu sięgają po wykresy, diagramy i tabelki. A po pokoleniu „piłkarskiego pokera” nadszedł czas generacji „piłkarskich szachów”.
Rasowe data journalism – dziennikarstwo oparte na twardych danych, infografikach, wykresach i mapach cieplnych.Andrew Yates/Reuters/Forum Rasowe data journalism – dziennikarstwo oparte na twardych danych, infografikach, wykresach i mapach cieplnych.

Na swoim pierwszym meczu Jerzy Pilch zobaczył w piłkarzach półbogów. Co tym bardziej zaskakujące, że byli to zawodnicy przeżywającej wtedy słabszy okres Cracovii. Wiele lat później pisarz wyznawał, że gdy jego ukochany zespół znów zagra w Ekstraklasie, popłacze się ze wzruszenia. Podobne odczucia do lokalnych „Pasów” żywił Gustaw Holoubek. Wybitny aktor żałował, że nie może zostać pochowany na stadionie ulubionego zespołu. W nadludzką siłę sportu wierzył także pisarz Adolf Rudnicki, który dostrzegał w nim szansę na odbudowę powojennej cywilizacji. Polscy intelektualiści nierzadko dopatrywali się w rzucaniu, kopaniu czy boksowaniu wartości najwyższych. W sukurs szedł mu zmarły w tym roku Bohdan Tomaszewski podtrzymujący, że sport to zaprzeczenie fałszu, przemocy i hipokryzji. To także najprawdziwsza sztuka, gdyż Michael Jordan przekładający piłkę pod koszem jest największym poetą, artystą godnym wszelkich laurów, a przynajmniej wierzył w to Stanisław Barańczak, który w wierszu „Pierwsza piątka” opiewał koszykarzy ukochanego Boston Celtics, nazywając ich „wyspą wyrosłą nad obojętność”.

Romantycznych kibiców inteligentów na ziemię mógłby sprowadzić Michał Okoński – dziennikarz, pisarz i wiecznie zlękniony fan londyńskiego Tottenhamu, który utrzymuje, że sport podlega boskim prawom, ale też nad boga sportu nie masz większego okrutnika. Demiurg futbolu atakuje zawsze niespodziewanie i najchętniej w ostatnich minutach meczu. Niełatwy jest więc żywot kibica intelektualisty. Figury, która jakoś wpisuje się w galerię naszych romantycznych bohaterów – z ich uniesieniami serca, które tylko na moment są w stanie przesłonić wdrukowany w DNA fatalizm. Tymczasem peany i żale – pełne apostrof, a czasem i patosu – dla młodszego pokolenia kibiców bywają tyleż wzruszające, co nieznośne. Dla nich nie jest tak ważna licentia poetica, bo rzecz jest przecież o naukach ścisłych.

Futbol z Excela

Gdyby dziś stworzyć charakterystykę kibica inteligenta, byłby to bardziej chłodny technokrata niż poeta. Kibic żądny przede wszystkim wiedzy, a nie emocji. Fan, który – owszem – przeczytał „Futbolową gorączkę”, ale nie podpisałby się pod słynnym zdaniem Hornby’ego: „zakochałem się w futbolu, tak jak się później będę zakochiwał w kobietach: nagle‚ bezkrytycznie‚ nie myśląc o cierpieniu‚ które na siebie sprowadzam”. A nie podpisałby się dlatego, że jego fascynacja zasadza się właśnie na krytycznym spojrzeniu. Nieustannym przetwarzaniu zmiennych, którego nauczył „Football Manager” – kultowa, silnie uzależniająca gra komputerowa, pozwalająca wejść w rolę trenera.

– „Football Manager” oswoił nas z liczbami – tłumaczy Michał Zachodny, analityk i dziennikarz sportowy. – Stworzył tę myśl, że piłka nożna może być pasjonująca również wtedy, gdy wygląda jak arkusz Excela. Owszem, to jest uproszczona formuła w porównaniu z profesjonalnymi analizami, natomiast jest to świetne wprowadzenie. Ta gra pokazuje, jak ważny jest element taktyczny: nie wystarczy, że wystawisz swoich najlepszych zawodników w ustawieniu 4–4–2, bo liczy się milion innych aspektów.

Sam Zachodny to wzorcowy kibic nowej ery. Wyleciał z politechniki właśnie ze względu na godziny, które zabierało mu obmyślanie kolejnych strategii w wirtualnym świecie futbolu. Swoje analityczne skłonności przeniósł ze świata akademickiego w realia piłkarskie. Opisując kolejne spotkania, nie buduje kwiecistych zdań i piętrowych porównań. Jego styl jest bardziej surowy, choć ubogacają go wykresy, diagramy i grafiki. Dawni profesorowie mogliby być z niego dumni. Wśród polskich dziennikarzy i komentatorów trudno byłoby znaleźć poprzedników takiego myślenia o piłce. Tym bardziej wśród skłonnych do uniesień reprezentantów sztuki, ale już Pablopavo, Paweł Krawczyk z grupy Hey czy młody kompozytor Stefan Wesołowski chętnie oddają się dyskusjom na temat boiskowych strategii. Ten analityczny, precyzyjny język opisu sportowych zmagań jest próbą wprowadzenia brytyjskich tradycji dziennikarskich, gdzie od lat działają specjalistyczne magazyny i portale, takie jak „FourFourTwo”, „The Blizzard”, Squawka.com czy WhoScored.com. To rasowe data journalism – dziennikarstwo oparte na twardych danych, infografikach, wykresach i mapach cieplnych. Te ostatnie pozwalają pokazać, w których strefach boiska zawodnik znajdował się najczęściej. Dzięki nim poznajemy nie tylko kondycję piłkarza, ale dowiadujemy się także co nieco o założeniach taktycznych trenera. Te wszystkie informacje są później zbierane i poddawane algorytmom wypluwającym konkretne oceny za rozegrany mecz. Brzmi to jak jeden z przewrotnych żartów Stanisława Lema, ale wnikliwi obserwatorzy futbolu cenią sobie te obiektywne wyliczenia. W ich mniemaniu futbol jest przecież grą szczegółów.

– Coraz więcej kibiców szuka treści, które łączą tradycyjne dziennikarstwo z nowoczesną analizą opartą na danych statystycznych – twierdzi Zachodny. – Posiadając informacje, do których wcześniej nie mieliśmy dostępu, możemy powiedzieć dużo więcej o meczu. Może do lamusa odejdzie myślenie o tym, że jedna drużyna przegrała, bo sędzia źle gwizdnął, a pojawi się refleksja, że jedna wpadka nie miałaby znaczenia, gdyby zespół grał w odpowiednim systemie albo wypracowywał przewagę w kluczowej strefie boiska.

Jego zdaniem analiza danych to jeden z najciekawszych aspektów piłki nożnej. Futbol to gra przypadku? Bzdura!

 

I ty zostaniesz analitykiem

Nowe spojrzenie na futbol wymaga nowego języka. Taki opis sportowych zmagań różni się od mowy codziennej tak bardzo, jak gęste wersy Barańczaka. Dlatego kibic śledzący relacje Zachodnego (sport.pl), Kacpra Bartosiaka (sport.tvp.pl) czy autorów bloga taktycznie.net musi wiedzieć, kim jest fałszywa dziewiątka, jaką rolę w ustawieniu 3–5–2 odgrywają wahadłowi skrzydłowi oraz czym są asysty drugiego stopnia. Tylko wtedy zrozumie ten idiolekt – nowy sekretny język futbolu wynikający z dostępu do wszelkich możliwych danych. Jakże odmienny od emocjonalnego języka czasów, gdy dziennikarze musieli wydzwaniać do mieszkającego w Turynie Zbigniewa Bońka, żeby zapytać o wyniki spotkań Serie A. Zgłębiając pomeczowe statystyki, kibice zbliżają się dziś do zawodowców świadczących usługi klubom piłkarskim. – Nie lubię, gdy całą debatę analityczną ktoś sprowadza do stwierdzenia, że jako kibice i tak nie znamy założeń przedmeczowych – denerwuje się Zachodny. – Jeśli obserwujemy wnikliwie mecze danego klubu, możemy odczytać mnóstwo rzeczy. Trzeba jednak obserwować, a nie skupiać się na plotkach transferowych czy wyskokach największych gwiazd. Mówienie o „tajemnych planach” powoli mija się z celem, ponieważ coraz więcej kart jest odkrytych. A wnikliwy kibic gra nimi coraz lepiej.

Widzą to także pracownicy profesjonalnych firm analitycznych, takich jak InStat, Prozone czy Amisco. Każda z nich działa na polskim rynku, dostarczając klubom raporty na temat ostatnich meczów, spotkań rozegranych przez przeciwnika i indywidualnych popisów zawodników. Dzięki nim trenerzy poznają schematy rozgrywania piłki przez przeciwników, a także dokładnie widzą błędy podopiecznych. Pełen raport otrzymują 12 godzin po spotkaniu. – Praca wykonywana przez naszych analityków to nic innego jak obróbka materiału wideo – tłumaczy Łukasz Krupa, trener i przedstawiciel firmy InStat na Polskę. – Wszystko odbywa się ręcznie, choć każdy mecz jest opisywany przy udziale specjalnego oprogramowania komputerowego. Analityk musi przestudiować spotkanie klatka po klatce, nanieść wszystkie zmienne, zaznaczyć kontakty z piłką i po sześciu–ośmiu godzinach może wygenerować 30-stronicowy raport. Opisanie każdego meczu wymaga znacznego nakładu pracy i gęstej siatki współpracowników. Z tymi ostatnimi nie ma problemu, bo szkolą się sami, przeglądając specjalistyczne portale, sporządzając notatki i szukając odpowiedzi na kolejne pytania. – Zauważam też coraz większą liczbę domowych scoutów, którzy interesują się piłką, śledzą statystyki bardzo niszowych lig i sami szukają w nich najciekawszych zawodników. Ci zapaleńcy w końcu trafiają do firm scoutingowych czy analitycznych – mówi Krupa.

Era trenera

Postrzeganie futbolu przez pryzmat twardych danych zmienia także postrzeganie tej dyscypliny przez współczesnych kibiców inteligentów. Przy założeniu, że na murawie nie ścierają się ze sobą wirtuozi, lecz misternie opracowane systemy taktyczne, oczywiste jest, że rośnie ranga trenerów. Josep Guardiola, José Mourinho czy Louis van Gaal to gwiazdy, o których poczynaniach dyskutuje się nie mniej żywiołowo niż o golach Messiego czy Ronaldo. Trenerzy zresztą świetnie tę popularność wykorzystują. Bez wątpienia najbardziej brawurowym zagraniem brazylijskiego mundialu była dająca zwycięstwo zmiana bramkarza, której szkoleniowiec Holendrów dokonał tuż przed serią rzutów karnych.

Współczesna historia futbolu pełna jest zresztą momentów, w których menedżerowie przysłaniali największe gwiazdy: kurtka Arsène’a Wengera jako symbol nieporadności Arsenalu, Mourinho wkładający palec w oko Tito Villanovy jako alegoria konfliktu na linii Real Madryt–FC Barcelona czy radość Diego Simeone, trenera Atletico Madryt, który po bramce w meczu derbowym ściska swego małego synka. – Żyjemy w dekadzie trenerów – przyznaje Zachodny. – Futbol coraz bardziej przypomina grę na planszy szachowej, a szkoleniowcy ustawiają swoje figury podczas treningów. Popatrzmy na Louisa van Gaala, który w ogóle nie mówi o piłkarzach, tylko o konkretnej filozofii. Oczywiście mamy wielkie indywidualności, ale trzeba pamiętać, że Messi czy Ronaldo wygrywają w statystykach dzięki piłkarzom, którzy są wokół nich. Dzięki temu, że świetnie się czują w pewnym systemie.

Takiemu podejściu hołduje też Wenger, który niedawno przyznał, że jest przeciwny przyznawaniu Złotej Piłki. Takie nagrody – jak przekonywał – szkodzą tej dyscyplinie. Futbol jest przecież grą zespołową i to kolektyw jest tu najważniejszy. Oswojony ze statystykami kibic musi przyznać mu rację. Nie ma wyjścia – jego słowa potwierdzą wszelkie statystyki. Messi nie strzeliłby przecież tylu bramek bez odbiorów Sergio Busquetsa, a Ronaldo nie zdobyłby wspomnianej nagrody, gdyby nie brawurowe ustawienie, wprowadzone przez Carlo Ancelottiego. Kibice znajdują więc bohaterów w mniej oczywistych formacjach. Po wygranej Arsenalu z mistrzowskim Manchesterem City wielu obserwatorów wychwalało nie Santiego Cazorlę (bramka i asysta), ale Francisa Coquelina, który zaliczał w tym spotkaniu 11 wybić, 7 wygranych pojedynków główkowych i 6 przechwytów. Przezroczysta niegdyś pozycja defensywnego pomocnika, speca od brudnej roboty lub po prostu „przecinaka” stała się obiektem zachwytów wnikliwych fanów.

Stąd niedaleko już do stwierdzenia, że współczesny kibic inteligent jest coraz częściej piłkarskim odpowiednikiem hipstera. Pociągają go ligi nieobfitujące w gwiazdy, na mundialu kibicuje Szwajcarii, a jego ulubione motto to uwaga Gianniego Brery twierdzącego, że idealny mecz powinien się zakończyć wynikiem 0:0.

O centralnej roli trenerów przekonaliśmy się, oczekując na powrót tegorocznej Ligi Mistrzów. Piłkarze jeszcze nie wybiegli na murawę, a już wszystkie media komentowały najnowszą wypowiedź trenera Chelsea Londyn, który z charakterystyczną dla siebie brawurą stwierdził, że zespołom angielskim jest najtrudniej triumfować w tych rozgrywkach, gdyż na co dzień muszą się zmagać w najmocniejszej lidze. Bufonada, chęć zdjęcia presji ze swoich zawodników, a może zabieg czysto marketingowy, zważywszy że Mourinho stał się właśnie twarzą kampanii jednego z napojów izotonicznych i stara się swój kontrowersyjny image podtrzymywać.

Polityka 11.2015 (3000) z dnia 10.03.2015; Ludzie i Style; s. 100
Oryginalny tytuł tekstu: "Futbol – nauka ścisła"
Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Kraj

Przelewy już zatrzymane, prokuratorzy są na tropie. Jak odzyskać pieniądze wyprowadzone przez prawicę?

Maszyna ruszyła. Każdy dzień przynosi nowe doniesienia o skali nieprawidłowości w Funduszu Sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, ale właśnie ruszyły realne rozliczenia, w finale pozwalające odebrać nienależnie pobrane publiczne pieniądze. Minister sprawiedliwości Adam Bodnar powołał zespół prokuratorów do zbadania wydatków Funduszu Sprawiedliwości.

Violetta Krasnowska
06.02.2024
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną