Ach, co to był za rozwód
Zamiast łzami kończą małżeństwo huczną imprezą. Dobry pomysł?
Tekst ukazał się w POLITYCE w sierpniu 2015 r.
Natalia zakończyła swoje pożycie małżeńskie po niespełna dwóch latach. Sama dziś przyznaje, że wzięła ślub za szybko, w wieku zaledwie 23 lat. Już po roku wiedziała, że nic z tego nie będzie. Ale zamiast załamywać ręce, zaczęła się zastanawiać, jak obwieścić o tym kroku swojej rodzinie i przyjaciołom. Bądź co bądź przez kilka miesięcy o niczym innym niż o ślubie nie mówiła.
Od niechcenia zaczęła wstukiwać w Google różne zwroty ze słowem divorce w środku i w ten sposób trafiła na nagrania Amerykanek, które ze swoich rozwodów robiły prawdziwy show. Nieraz z udziałem statystów, rekwizytów i wynajmu najróżniejszego sprzętu i scenografii. Był wśród tych nagrań klip lib-dub divorce proposal, którego pomysłodawczyni zaangażowała kilkudziesięciu tancerzy, aby streścić w tańcu i piosence swoje nieudane pożycie i obwieścić małżonkowi chęć rozwodu. Na deser Natalia obejrzała kilka odcinków amerykańskiego reality show „Divorce Court”, w którym z rozwodu robi się na oczach milionów widzów prawdziwy cyrk. Pozwoliło to jej zdystansować się do czegoś, co od dziecka nauczyła się odbierać raczej w kategoriach tragedii. Są ludzie, którzy myślą i czują podobnie. I jest ich całkiem sporo.
Zgodnie z danymi Głównego Urzędu Statystycznego najwięcej rozwodów w Polsce notuje się wśród osób, które zawarły związek małżeński w przedziale wiekowym 20–24 lata. W 2013 r. rozwiodło się w Polsce 66 132 osób, z czego 18 692 właśnie w tej grupie wiekowej. W 2014 r. było 65 761 rozwodów, z czego osób, które zawarły związek małżeński między 20 a 24 rokiem życia, było 18 165. Wielokrotnie więcej niż w jakimkolwiek innym przedziale. Dwudziestoparolatki przeważnie uczą się i imprezują.