Na stres. Na bezsenność. Na czas wolny. Na kłopoty z partnerem. Na chandrę. A nawet na depresję. Jeszcze dekadę temu kolorowankom nie przypisywano tylu – by tak rzec – poważnych zastosowań. Trafiały w większości do kilkulatków. Teraz za ołówki i kredki chwyciły zgodnie, nie bacząc na własną metrykę, pracujące kobiety i matki. Kolorują studenci, mężczyźni w sile wieku, single, mężowie i żony. Słowem: osoby z niemałym życiowym doświadczeniem.
Wyniki sprzedaży potwierdzają ten trend. W ostatnich tygodniach książki do kolorowania zdominowały listę bestsellerów Amazona, zajmując regularnie cztery do pięciu miejsc w pierwszej dziesiątce zestawienia. I połowę pierwszej dziesiątki rankingu książkowego w Brazylii, gdzie załapały się zresztą na mało fortunną kategorię non-fiction. Wyspecjalizowane w tym gatunku brytyjskie wydawnictwo Michael O’Mara Books sprzedało ponad milion egzemplarzy ze swej oferty w oryginalnej wersji językowej i prawa do wybranych tytułów do 30 innych krajów. Topowa francuska propozycja – „Art-thérapie: 100 coloriages anti-stress” (Terapia sztuką: 100 kolorowanek na stres) – też rozeszła się na pniu (3,5 mln egzemplarzy w trzy lata). Wreszcie „Tajemny ogród” szkockiej ilustratorki Johanny Basford, numer jeden w tym zestawieniu i produkt uchodzący za wzorcowy, ze szczytów list nie schodzi właściwie od dwóch lat. Przetłumaczona na 14 języków, rozeszła się dotychczas w ponaddwumilionowym nakładzie. Jest już i w Polsce.
Wydawcy nie nadążają z dodrukami kolorowanek. – Niektóre z naszych tytułów doczekały się już piętnastego wznowienia – precyzuje Pinelopi Pourpoutidou z działu handlowego wydawnictwa Michael O’Mara Books. Jesienią jeden z nich – „The Can’t Sleep Colouring Book”, zestaw kolorowanek ułatwiających zasypianie – ma się ukazać również w Polsce.