Białe ziarenka pęczniejące pod wpływem wody stanowią podstawę wyżywienia w najuboższych regionach świata. A jednocześnie ten sam ryż bywa na stołach ludzi bogatych (i czasem przejedzonych) w postaci najbardziej wyrafinowanych dań, jak risotto czy paella.
Oby ci się nigdy nie przypalił ryż – to nie jest banalne stwierdzenie, zwłaszcza w ustach Chińczyka. Takie życzenia składają sobie mieszkańcy Chin w Nowy Rok. Codziennie zaś na powitanie, zamiast naszego dzień dobry, kulturalny Chińczyk do miłej Chinki mówi: Czy jadłaś dzisiaj ryż? Jest ryżowe porzekadło i na nieszczęśliwe przypadki. Gdy mieszkaniec najludniejszego państwa świata straci pracę, sąsiedzi mówią o nim ze smutkiem, że potłukła się jego miseczka na ryż.
Wszystko to świadczy, jak ważny jest ryż. I to nie tylko w Chinach. Stanowi on bowiem podstawę codziennego wyżywienia niemal połowy ludzkości. A jakie były tego początki?
Według bardzo starej hinduskiej legendy bóg Sziwa zapłonął grzeszną miłością do pięknej dziewczyny. Ślicznotka zgodziła się mu ulec pod warunkiem otrzymania niezwykłego prezentu. Zażądała bowiem pożywienia, którego nigdy nie zabraknie. Sziwa – jak to bóg – nie lubił stawiania żadnych warunków. Zgwałcił więc wybrankę i zostawił na pastwę losu. Ta zaś zhańbiona nie wytrzymała wstydu i umarła.
Pogrążony w rozpaczy Sziwa zapłakał nad grobem kochanki. I łkał tak 40 dni. Ziemia rozmiękła i stała się błotnista, a wkrótce nad wodnym rozlewiskiem pojawiła się zielona roślinka, obfitująca w liczne ziarna. I to był właśnie ryż. Prawdziwy triumf miłości nad brutalną siłą.
Ta wzruszająca historia podobno wydarzyła się w Indiach. Potem ryżowe pola rozprzestrzeniały się błyskawicznie po całej Azji. 5 tys. lat temu ryż był głównym daniem Chińczyków.