Satyra jak akupunktura
80 lat temu powstało czasopismo satyryczne „Szpilki”
Nic tak dobrze nie sprzedaje czasopisma satyrycznego, jak białe plamy na stronach. Na własnej skórze przekonali się o tym dziennikarz Zbigniew Mitzner i Eryk Lipiński, kiedy w 1935 r. postanowili wydawać lewicowy, antyfaszystowski, ale także antysanacyjny periodyk, stanowiący kontrapunkt dla popularnych, a jednocześnie wyraźnie prawoskrętnych „Wróbli na dachu” oraz „Muchy”. A ponieważ młodzi literaci i rysownicy od pierwszych numerów poczynali sobie dość odważnie, cenzura rządowa miała uwagi mniej więcej do połowy materiałów. Redakcja postanowiła to wykorzystać. Chcąc pokazać skalę interwencji, „Szpilki” puszczały niezadrukowane strony.
„Po pewnym czasie zabroniono zostawiania białych plam po skonfiskowanym materiale w myśl hasła »Taka plama to reklama«” – wspomina Eryk Lipiński w swojej książce „Drzewo szpilkowe”. Zdarzały się także konfiskaty całych numerów już po druku (przed wojną nie cenzurowano kultury prewencyjnie), a państwowy monopolista Ruch odmawiał dystrybucji pisma. Redakcja musiała więc rozprowadzać je własnymi siłami w zaprzyjaźnionych punktach sprzedaży. I paradoksalnie to właśnie narastające kłopoty przynosiły „Szpilkom” wzrost popularności, zarówno wśród czytelników, jak i artystów, którzy chcieli wspierać redakcję. Swoje utwory zaczęli tu drukować m.in. Zuzanna Ginczanka czy Julian Tuwim, który zadeklarował, że publikować będzie bez honorarium, dopóki numery nie będą się rozchodzić w nakładzie 25 tys. egzemplarzy.
Z kolei rysunkowe wsparcie przyszło m.in. od Mai Berezowskiej. Jeszcze przed wojną na łamach „Szpilek” swoją karierę zaczęła rozwijać Ha-Ga, czyli Anna Gosławska-Lipińska, której jednokadrowe historyjki obrazkowe będą towarzyszyć gazecie przez kilkadziesiąt lat, stając się prawdziwą wizytówką pisma.