Przytupują do taktu niedźwiedzie/skacze lew przez płonące obręcze/małpa w żółtej tunice na rowerze jedzie/trzaska bat i muzyka brzęczy” – tak zaczynają się „Zwierzęta cyrkowe”, wiersz Wisławy Szymborskiej. Opisowi sztuczek wykonywanych na arenie przez tresowane zwierzęta towarzyszy konstatacja: „Wstydzę się bardzo, ja – człowiek”. Utwór, napisany ponad pół wieku temu i niezmiennie aktualny, jest częstym przedmiotem szkolnych rozważań. Kto wie jednak, czy za kolejne kilka, może kilkadziesiąt lat jego analiza i interpretacja nie będzie nastręczać uczniom zbyt wielu trudności… Zwierzęta tańczące? Jeżdżące na rowerach? Czego to poetka nie wymyśli?!
Lawina ze Słupska
Kampania Cyrk Bez Zwierząt, prowadzona przez koalicję organizacji ekologicznych i dbających o prawa zwierząt (od fundacji Viva!, przez Otwarte Klatki, po Vege Inicjatywę), ruszyła trzy lata temu, na początku 2013 r. Plany zakładały „edukację, lokalne uchwały i w rezultacie – prawny zakaz wykorzystywania zwierząt w cyrkach na terenie Polski”. Nie przewidywały niepowodzenia („to cele, które wspólnie osiągniemy”), choć przez długie miesiące ich działalność przypominała walkę z wiatrakami. Chwalili się co prawda blisko 150 protestami w samym 2014 r., ale często były to niespecjalnie imponujące, kilkunastoosobowe pikiety, czasem zakończone przepychankami z ochroną cyrku lub interwencją policji, rzadko przebijające się do mediów, nawet lokalnych.
Przełom nastąpił w czerwcu ubiegłego roku, gdy Słupsk zamknął miejskie bramy przed Cyrkiem Arena. Tłumacząc tę decyzję troską o dobrostan zwierząt i wątpliwościami co do przestrzegania ich praw.