W latach 90. pokemony kompletowało się, szukając ich w torebkach z chipsami. W epoce wirtualnej rzeczywistości łapie się je, skanując otoczenie kamerą w telefonie. Świat oszalał na punkcie gry Pokémon Go.
Szeleszcząca kępa trawy sygnalizuje na ekranie telefonu obecność potwora w naszej okolicy. Wystarczy popatrzeć przez kamerę w telefonie i złapać w Polsce animowane, fantazyjne, japońskie stwory w kuliste pułapki (pokeballe). Na tym z grubsza polega gra na komórkę, która wystartowała niecały miesiąc temu w pełnej błędów i zagrożeń dla prywatności wersji beta (dostępnej do niedawna legalnie jedynie w Stanach Zjednoczonych, Australii i Nowej Zelandii) i natychmiast stała się jedną z najpopularniejszych form spędzania wolnego czasu.
Polityka
31.2016
(3070) z dnia 26.07.2016;
Ludzie i style;
s. 88
Oryginalny tytuł tekstu: "Ostatnie kuszenie pokemona"