Łowiący w Warcie wędkarze złowili w sierpniu dwie piranie. Trzecia (największa) przegryzła żyłkę i uciekła, niewątpliwie zostawiając wędkarzy z mocnym postanowieniem, aby się więcej w Warcie nie kąpać. Skąd wzięły się egzotyczne drapieżniki w polskiej rzece?
Piranie w Polsce można nabyć legalnie i bez ograniczeń w wielu sklepach zoologicznych. Ich naturalne środowisko jest dużo cieplejsze niż nasz rodzimy klimat, dlatego wypuszczone na wolność, nie mają szans przeżyć zimy. A to właśnie porzucenie zwierząt przez właścicieli jest najczęstszym powodem egzotycznych „niespodzianek”.
– Powody porzucenia są różne. Zwierzę staje się zbyt duże, jego utrzymanie kosztuje zbyt wiele, najczęściej jest to po prostu brak wyobraźni kupującego, który nie wie, że żywe zwierzę to nie zabawka – tłumaczy Bartłomiej Gorzkowski, kierownik Egzotarium w Lubelskim schronisku dla zwierząt.
Na porzucone zwierzęta natrafiają turyści, wycieczkowicze i celnicy w najróżniejszych, nawet najbardziej nietuzinkowych sytuacjach. Z danych warszawskiego Eko-Patrolu wynika, że tylko na terenie stolicy rocznie odnajduje się od 40–50 okazów egzotycznych zwierząt. Podobne szacunki dotyczą Lublina, a przypuszczalnie też innych dużych polskich miast.
Na jakie inne egzotyczne niespodzianki można natrafić w rodzimych zaroślach?
Gekon lamparci
Egzotyczny gad jest wyjątkowo często odnajdywany na wolności. Jednak w tym konkretnym przypadku powodem nie musi być wcale chęć pozbycia się gekona przez właściciela.
Okazuje się, że gekony lamparcie mają tendencję do częstych ucieczek i same chętnie inicjują swoje „zniknięcia”. Zbieg na kryjówkę może wybrać ciemne ustronne miejsce w naszym domu lub instynktownie szukać drogi do wydostania się na zewnątrz.