Rozmach ceremonii zaprzysiężenia 45. prezydenta USA – jak każdego poprzedniego – robi wrażenie, zwłaszcza w naszej części Europy, gdzie takich honorów się nie czyni, a uroczystości, choć podniosłe, nie mają tak spektakularnego charakteru ani tak starannej oprawy.
Media relacjonowały te wydarzenia bardzo szczegółowo. Czasem z uwzględnieniem, a czasem pomijając uliczne protesty, które miały miejsce w tym samym czasie – przeciwnicy Donalda Trumpa manifestowali, podczas gdy sympatycy (albo zwyczajnie: ciekawi ceremonii i zatroskani o przyszłość swego kraju Amerykanie) tłoczyli się pod Kapitolem.
Ale jak widać – nie spieszyło im się tak bardzo. Internauci na bieżąco zestawiali inaugurację Donalda Trumpa z analogiczną uroczystością Baracka Obamy. Na zdjęciach poniżej tłumy tuż przed zaprzysiężeniem jednego i drugiego prezydenta – każdą z fotografii wykonano 45 minut przed rozpoczęciem ceremonii.
Keith Still z Manchester Metropolitan University – angażowany jako konsultant od spraw bezpieczeństwa przy okazji dużych, masowych przedsięwzięć – szacuje, że tłum obecny na inauguracji Donalda Trumpa stanowił jedną trzecią wielkości tłumu obecnego na zaprzysiężeniu Baracka Obamy, które miało miejsce w 2009 r.
Trzeba pamiętać, że widoczny na zdjęciu teren National Mall to niejedyne miejsce, gdzie gromadzi się tłum. Według wyliczeń „New York Timesa” w 2009 r. pomieściło się tu 460 tys. osób. W uroczystościach wzięło zaś udział 1,8 mln! Dziennik notuje poza tym, że w tym roku niebo było zachmurzone, więc precyzyjnych zdjęć satelitarnych znad Waszyngtonu pewnie nie udało się wykonać.
A niżej zdjęcia już z początku ceremonii. Na zaprzysiężenie Trumpa dotarli spóźnialscy – ale to nadal przerzedzony tłum na tle wydarzeń z 2009 r.