Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Bawideł czar

Kolekcjoner zabawek: ma ich ponad 40 tysięcy

Rodzina Sosenków wśród swoich zbiorów – Marek (w fotelu) z żoną Bożeną, synem Wojciechem i jego narzeczoną Karoliną oraz córką Katarzyną (pierwsza z lewej). Na fot. brakuje drugiej córki Magdaleny, także kolekcjonerki. Rodzina Sosenków wśród swoich zbiorów – Marek (w fotelu) z żoną Bożeną, synem Wojciechem i jego narzeczoną Karoliną oraz córką Katarzyną (pierwsza z lewej). Na fot. brakuje drugiej córki Magdaleny, także kolekcjonerki. Grzegorz Klatka / Polityka
Zabawki to coś dla dzieci? Nie tylko – przekonuje Marek Sosenko, który zgromadził ich ponad 40 tys.
Papierowa zabawka do ubieraniaGrzegorz Klatka/Polityka Papierowa zabawka do ubierania

W rodzinie Sosenków kolekcjonowanie to cecha genetyczna. Różne rzeczy zbierał dziadek, ojciec był zapalonym filatelistą. – I marzycielem – dodaje Marek Sosenko. – Całe życie polował na swego błękitnego Mauritiusa lub czerwoną Gujanę. Mały Marek też szybko zaczął wypełniać klasery. – W piątej klasie podstawówki miałem już taki zbiór, że zazdrościli mi go nawet zawodowi filateliści. Na Mauritiusa, podobnie jak ojciec, jednak nie natrafił, w związku z czym jego zainteresowanie małymi obrazkami zmalało. Później zastąpiła je fascynacja wyrobami kowalskimi i żeliwnymi. – W codziennej drodze do szkoły mijałem dwie kuźnie i nieuchronnie wciągnęło mnie to, co się tam działo – wyjaśnia zbieracz. Było też zaciekawienie medalierstwem, numizmatami, starymi książkami, ale największą i niesłabnącą miłością okazały się zabawki.

Królestwo zabawek

Zadecydował, jak często bywa, przypadek. W 1977 r. blisko 30-letni wówczas Marek Sosenko (ur. 1948 r.) pracował jako konsultant od historycznych rekwizytów przy produkcji serialu „Parada oszustów”. Miał za sobą próby studiów religioznawczych i numizmatycznych oraz doświadczenie z pracy w Muzeum Narodowym w Krakowie oraz na posadzie kierownika Muzeum Czapskich. Jako filmowy konsultant poznał pewną panią, która jakiś czas później zadzwoniła i spytała, czy byłby zainteresowany zbiorem zabawek, który w związku z jej wyjazdem na stałe za granicę chciałaby przekazać w dobre ręce. Próbowała wcześniej zainteresować nim Muzeum Zabawek w Kielcach, ale jego kuratorzy wybrali sobie tylko główkę jednej z lalek. A Marek Sosenko przejął całość: kilka tysięcy zabawek, w tym wiele absolutnie unikatowych, jak choćby samochodzik z 1936 r. poruszający się na dźwięk gwizdka i samodzielnie parkujący tyłem w garażu.

Polityka 15.2017 (3106) z dnia 11.04.2017; Na własne oczy; s. 116
Oryginalny tytuł tekstu: "Bawideł czar"
Reklama