Czy pamiętacie czas, kiedy odwołując się do tradycji choćby w nazwach, otwierano rozmaite Chłopskie Jadła, Duże Michy czy Wiejskie Saganki? Podawały autentyczne w smaku, zazwyczaj regionalne potrawy, ale nie wyrażały całej prawdy o polskiej kuchni ludowej. Chłopska kuchnia była dość uboga, bo ubodzy przez parę wieków byli chłopi. Bardziej urozmaicone i smakowite przepisy powstawały w zasobniejszych kuchniach dworów i dworków. Dopiero złożone w całość obie one tworzą polską kuchnię z jej regionalnymi odmianami.
Obie te części wpływały na siebie i w chałupach chętnie, od święta, jadano „dworskie” potrawy, a w dworach chłopskie. Chłopska kuchnia miała cechę docenioną przez obecnych smakoszy: oparta była na potrawach bezmięsnych i mącznych, kaszach, pieczywie, grzybach, warzywach i ziemniakach. Jeśli jadano mięso z ubijanych zwierząt gospodarskich (raz lub dwa razy do roku), to wykorzystywano każdą jego cząstkę, co zresztą dało doskonałe rezultaty w postaci potraw półmięsnych czy z podrobów, jak kaszanki i salcesony. Nie stwierdzimy już dziś z całą pewnością, jakie tradycyjne i regionalne potrawy pochodziły spod chłopskiej strzechy, a jakie spod gontowego dachu dworu. Ważne, że składają się na kuchnię polską, pełną zaskakujących receptur, i dziś wciąż smakują.
Patronat nad zachowaniem tradycji regionalnych produktów i potraw przyjęło u nas Ministerstwo Rolnictwa, a także zrzeszenia producentów. Stworzono m.in. listę polskich produktów tradycyjnych, na której widnieje jak dotąd około 1600 pozycji (można ją znaleźć na stronach ministerstwa). Aby mogły tam figurować, ich historia musi liczyć co najmniej 50 lat, muszą być wytwarzane w tradycyjny sposób, z tradycyjnych składników.