Dolina Krzemowa, centrum nowych technologii. Łatwo spotkać tu ludzi, którzy wierzą, że mogą zmieniać rzeczywistość. Lubią, gdy im się mówi: swoją wyobraźnią wyprzedzacie współczesność. Mistrzowie start-upów, twórcy praktycznych aplikacji, sztucznej inteligencji. Okazuje się, że nie tylko. Jak grzyby po deszczu wyrastają firmy spełniające zupełnie inne oczekiwania, choć też na miarę XXI w. Pigułka na pamięć? Usuwanie zmęczenia? Viagra dla mózgu? Z własnego telefonu komórkowego można wysłać zamówienie na specyfiki, które – tak przynajmniej obiecują ich wytwórcy z Doliny Krzemowej – pozwolą lepiej się skoncentrować przy pracy, poprawią nastrój, ułatwią naukę.
– Kalifornia zawsze była miejscem, gdzie kiełkowały różne pomysły na zabawę lub podkręcanie wydolności – mówi Jan Stola ze Studenckiej Inicjatywy Narkopolityki oraz Europejskiej Sieci Youth Organisation for Drug Action. – Teraz zapanowała tam moda na microdosing, czyli mikrodawki LSD lub grzybków halucynogennych.
Ma to nie odurzać, ale pomagać w twórczej pracy. Co rano do śniadania jeden taki grzybek – jak ćwierć kieliszka wódki. Pomysły z Ameryki przedostają się do Europy, siłą rzeczy do Polski też. – Skończyłem studia bez takich wspomagaczy – zaznacza Stola. Inni próbują: z ciekawości, pod wpływem znajomych, a najczęściej z naiwności, że te osobliwe środki są efektywne i bezpieczne. Tylko kto powiedział, że są?
Obudź w sobie olbrzyma
– Jeśli będę machała przed panem tajemniczą strzykawką z czerwonym płynem, a pan przyszedł do mnie w jednym celu: żeby mi zapłacić i pozwolić ją sobie wstrzyknąć, bo wierzy pan, że innym poprawia nastrój, skoro wszyscy wkoło mówią, że po czerwonym płynie można góry przenosić – to choćbym miała w strzykawce czerwoną lemoniadę, gwarantuję, że poczuje się pan lepiej – opisuje typowy efekt placebo dr hab.