Otto Warmbier, amerykański student, przybył do Korei Północnej jako turysta i został zatrzymany w marcu 2016 r. za próbę kradzieży propagandowego plakatu i skazany na 15 lat ciężkich robót. Uwolniono go kilkanaście dni temu. Zmarł po powrocie do rodzinnego kraju. Według amerykańskich lekarzy przyczyną jego śmierci były ciężkie uszkodzenia mózgu.
Na wycieczkę do Pjongjangu wysłała go Agencja Young Pioneer Tours, działająca w Chinach od 2008 r. Jej założycielem jest Brytyjczyk Gareth Johnson, a klientami w większości zachodni podróżnicy poszukujący mocnych i niecodziennych wrażeń. Po śmierci Warmbiera biuro wydało oświadczenie, wyrażając „najgłębsze współczucie dla Otto Warmbiera i dla tych, którzy go kochali”, ale swojej działalności nie ma zamiaru rozwiązywać.
Na forach turystycznych trwa w tej sprawie dyskusja, a opinie są bardzo podzielone. Wątpliwości dotyczące wyjazdów do Korei dotyczą przede wszystkim kwestii bezpieczeństwa, zasadności wspierania koreańskiego reżimu oraz bojkotu agencji, które takie wyjazdy oferują. Tak wyglądają argumenty jednej strony.
Z drugiej strony zaś nadal duża jest grupa osób, które pozostają zaintrygowane „niezwykłym” charakterem tego kraju, sugerując, że trzymanie się reguł gwarantuje turystom bezpieczeństwo.
Korea, magiczny kraj
Biura podróży, oferujące takie wyjazdy, podtrzymują podobną retorykę w materiałach reklamowych, opisując Koreę jako „magiczny kraj”, „jedno z ostatnich dziewiczych miejsc na świecie”, a przyjazd do niej jako „surrealistyczne doświadczenie”. Większość z nich podkreśla, że Korea to „w pełni bezpieczny kraj”.
Podobnie firma Young Pioneer Tours.