Nigeria to najludniejszy kraj Afryki. W przybliżeniu, jak podaje Bank Światowy, mieszkają w nim ponad 182 miliony osób. W 2050 r. Nigeria awansem ma zająć trzecie miejsce listy najludniejszych państw na świecie, tuż za Indiami i Chinami.
Tyle oficjalne dane.
Wspomniane szacunki opierają się na spisie ludności z 2006 r., który został kilkakrotnie podważony. W 2013 r. Festus Odimegwu, szef Narodowej Komisji Ludności, stwierdził, że żadne spisy powszechne przeprowadzane w Nigerii nie są precyzyjne. Co przypłacił utratą stanowiska.
Dlaczego? Bo w kraju wciąż obowiązuje system, który przyznaje najwięcej korzyści najgęściej zaludnionym regionom. Im więcej osób, tym więcej pieniędzy. To one otrzymują najwięcej miejsc w parlamencie i najwięcej rządowych pieniędzy, co daje politykom nie tylko zachętę, ale też szerokie pole do liczbowych malwersacji.
Od zawsze był problem
Liczba ludności Nigerii jest od dziesięcioleci tematem ciągłych spekulacji. Państwo zszyto w 1960 r. z dwóch brytyjskich kolonii: dużego, chrześcijańskiego południa oraz zdominowanej przez muzułmanów północy. Każda z trzech części federacji (wschodnia, zachodnia i północna) uzyskała w myśl konstytucji dużą dozę autonomii, ale od samego początku etniczne i regionalne napięcia narastały, między innymi za sprawą gospodarczych i edukacyjnych różnic między północą i południem kraju.
Spis ludności przeprowadzony dwa lata po uzyskaniu niepodległości wskazywał na wzrost liczby mieszkańców w niektórych południowo-wschodnich regionach o ponad 200 proc. w ciągu zaledwie 10 lat.
Zaostrzająca się sytuacja w kraju doprowadziła do zamachu stanu, próby oderwania się Regionu Wschodniego i wojny domowej. Podział na północ i południe do dziś nie został zasypany. Spisy z 1973 r. i 1991 r. zostały anulowane. W 2006 r. konflikt się zaognił, kiedy w północnym stanie Kano doliczono się aż 9,4 mln mieszkańców. Dla porównania: zaledwie 9 mln osób mieszka w Lagos, handlowej stolicy kraju, położonej na południowym-wschodzie.
Wówczas władze Lagos zorganizowały własny, nielegalny spis, który pokazał, że mieszka w nim 17,5 mln osób. Kolejny powszechny spis ludności zaplanowano na rok 2018, ale Narodowa Komisja Ludności wyliczyła, że będzie kosztował aż 708 mln dolarów, co zwiększa prawdopodobieństwo, że zostanie znowu odwołany.
Nawet za pomocą najbardziej nowoczesnych metod trudno policzyć, ile osób mieszka w tym kraju. Africapolis, francuski projekt badawczy, siedem lat temu zastosował nowoczesne technologie – GPS i obrazowanie satelitarne. Do przedstawienia zgromadzonych informacji użyto systemu informacji geograficznej (GIS).
Okazało się wtedy, że kilka miast na północy zamieszkuje o setki czy tysiące mniej osób, niż wskazuje na to spis z 2006 r. Ale nawet ten sposób nie jest w pełni wiarygodny: po jakimś czasie wyszło na jaw, że naukowcy nie docenili gęstej urbanizacji w Delcie Nigru.
Dopóki nie zostanie opracowana odpowiednia, dostosowana do warunków politycznych i geograficznych metoda, która w końcu policzy wszystkich Nigeryjczyków, dopóty rządzący będą to wykorzystać, a pieniądze nie dotrą tam, gdzie potrzeby są największe.
Na podstawie: „The Economist”