Gucio jest wniebowzięty. Leży na kolanach mamy i słucha, jak ta śpiewa jego ulubioną piosenkę, a jednocześnie przyczynia się do rozwoju światowej nauki, choć o tym ostatnim fakcie prawdopodobnie nic nie wie. Ogólnie Gucio nie wie jeszcze zbyt wiele, ma ledwie 5 miesięcy. On i jego mama Małgorzata Roszkowska są uczestnikami pierwszego międzynarodowego projektu badawczego dotyczącego kołysanek. Projekt koordynowany przez naukowców z Uniwersytetu Harvarda przeprowadza w Polsce krakowski Instytut Zdrowia Publicznego Uniwersytetu Jagiellońskiego Collegium Medicum.
Cały eksperyment trwa 10 minut. Pani Małgorzata proszona jest najpierw o zaśpiewanie piosenki, którą usypia chłopca. Wybór pada na hit Fasolek „Mydło lubi zabawę”, z czego chłopiec jest wyraźnie zadowolony. Potem mama ma za zadanie wykonać tak zwaną piosenkę neutralną – coś, czego Guciowi nie śpiewa. Wybiera „Małgośkę”. W końcu mama ma mówić do dziecka czule. Niemowlak słyszy więc pieszczotliwe: „Nie płacz, kochanie... wszystko będzie dobrze, tak?”. Na końcu pani Małgorzata ma za zadanie ogólnie opisać, jak spędziła dzień.
Wszystko to nagrywa dr Andrzej Galbarczyk z Instytutu Zdrowia Publicznego, a nagranie trafia do USA, gdzie zostanie przeanalizowane i odtworzone kilkudziesięcioosobowej grupie ochotników.
Dr Galbarczyk, który zbiera dla Amerykanów takie nagrania w Krakowie, Limanowej i okolicach, uważa, że to niezwykłe, ale grupa przypadkowych osób słuchających, jak ktoś śpiewa kołysankę, natychmiast jest w stanie stwierdzić, czy podczas nagrywania w pomieszczeniu było dziecko, czy też nie. – Dlatego wymagamy, by w trakcie badania dzieci było obecne w pomieszczeniu – tłumaczy. Identyczne kołysankowe sesje urządzają specjaliści w Finlandii, USA, Ekwadorze, Boliwii, Indiach, Kolumbii, Chinach, Etiopii i Nowej Zelandii, w wielkich i dużych miastach, miasteczkach, na wsiach i w kulturach zbieracko-łowieckich.