Wielka Sala Wety Ratusza Głównego Miasta w Gdańsku tonie w czerwcowym słońcu. Promienie odbijają się w wielkich złoconych żyrandolach, błyskają na odświętnej biżuterii mam i babć, lśnią w świeżo umytych włosach dzieci. Ze ścian spoglądają polscy królowie: Jagiełło, Sobieski, Zygmunt III, z ustawionych w rzędy krzeseł zerkają tatusiowie i dziadkowie. Komórkami filmują „bramę” z długich, kolorowych nici i dziesięcioro ubranych na galowo dzieci – siedem dziewczynek i trzech chłopców. Na buziach lekka trema, ale i uśmiechy. Czas na 9-letnią Jagodę. Przed chwilą tata obciął jej kosmyk włosów. Pukiel został schowany w pudełeczku, które teraz trzeba jeszcze przewiązać – posłuży do tego sznureczek spleciony z trzech nici. Jagoda przechodzi przez „bramę”, po czym wybiera jedno z barwnych włóczkowych pasemek (jest symbolem wewnętrznej siły dziewczynki). Drugie wybierają jej rodzice (wsparcie rodziny), trzecie znów dziewczynka, ale tym razem z zamkniętymi oczami (moc losu).
Na koniec każdy z uczestników postrzyżyn-zaplecin dostaje wisiorek z wizerunkiem dębu o szerokich korzeniach (są metaforą rodziny, przodków, różnych tradycji, z których się wywodzimy) i rozgałęzionych konarach (symbolizują różne drogi życiowe). Na warsztatach przygotowujących do ceremonii dzieci słyszą, że przekrój przez pień drzewa można porównać do naszego życia. Środkowy słój to pierwszy etap dzieciństwa – ten, który dzieci właśnie kończą. Następne słoje to kolejne lata i doświadczenia, jakie bohaterowie dnia będą zdobywać. Dzieciństwa zatem nigdy nie utracą, ono w nich pozostanie. Będzie tylko obrastać nowymi wydarzeniami.
Prof. Ewa Graczyk, literaturoznawczyni i działaczka społeczna z Uniwersytetu Gdańskiego, a z tej okazji również mistrzyni ceremonii, mówi dzieciom na zakończenie: – Życzę wam odwagi i radości.