Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Prawda ekranów

VAR – trzecie oko sędziego piłkarskiego

Sędzia główny oglądający powtórki na specjalnym monitorze ustawionym przy linii bocznej boiska. Sędzia główny oglądający powtórki na specjalnym monitorze ustawionym przy linii bocznej boiska. Adam Pretty/FIFA / Getty Images
Wygląda na to, że tegoroczny mundial wygrał VAR, system wideoweryfikacji sędziowskich decyzji. Jak to zmieni piłkę?
Pokój sędziów analizujących przebieg meczu. Oni sygnalizują sędziemu głównemu możliwość nieprawidłowej decyzji.Mladen Antonov/AFP/East News Pokój sędziów analizujących przebieg meczu. Oni sygnalizują sędziemu głównemu możliwość nieprawidłowej decyzji.

Rewolucja stała się faktem, a organizująca mundial FIFA jest z jej efektów niezmiernie zadowolona. Na konferencji prasowej po fazie grupowej mundialu korzyści z systemu VAR (Video Assistant Referee) wyrażono liczbami. Mecze grupowe wymagały zaangażowania sędziów siedzących w varowskim centrum dowodzenia w Moskwie 335 razy (średnio siedmiokrotnie na mecz), 14 decyzji arbitra prowadzącego spotkanie zostało zmienionych, a tylko 3 podtrzymane. Jeśli chodzi o podejmowanie przez sędziów decyzji, określanych w nomenklaturze FIFA jako mające potencjał zmiany wyniku meczu, odsetek prawidłowych był imponujący: 99,3 proc.

Statystyki nie oddają do końca znaczenia, jakie VAR ma dla meczowych rozstrzygnięć. Senegal, któremu sędzia przyznał karnego w meczu ostatniej kolejki fazy grupowej z Kolumbią (a potem odwołał po wideoweryfikacji), pewnie by awansował z grupy H, kosztem właśnie Kolumbijczyków. Hiszpania nie wyprzedziłaby w grupie C Portugalii (wyrównujący gol hiszpańskiego napastnika Iago Aspasa w doliczonym czasie meczu z Marokiem został początkowo anulowany), zmieniając nieco układ mundialowej drabinki. Na pewno byłoby mniej karnych (ten mundial jest pod względem ich liczby wyjątkowy; do półfinałów przyznano ich 28, w tym 9 dzięki VAR). Bezdyskusyjną zasługą VAR jest czystsza gra. Piłkarze mają się na baczności, przedmundialowe pogadanki uświadamiające, że boiskowe chamstwo nie przejdzie niezauważone, poskutkowały. Spadła liczba fauli, wypleniono dyskretne prowokacje, a czerwone kartki można do tej pory policzyć na palcach jednej ręki. Zwłaszcza że w razie odkrycia przez sędziów VAR skandalicznego zachowania zawodnika, które umknęło arbitrowi na boisku, teraz można dostać kartkę nawet po czasie, w drodze do szatni.

VAR - czarno na białym

Z argumentem o ponad 99-proc.

Polityka 28.2018 (3168) z dnia 10.07.2018; Ludzie i Style; s. 84
Oryginalny tytuł tekstu: "Prawda ekranów"
Reklama