ANNA DOBROWOLSKA: – Niedawno ukazały się wyniki badań uczonych z australijskiego University of New South Wales, którzy przeanalizowali 68 tys. zdjęć (selfie) robionych przez młode kobiety ze 113 krajów i umieszczanych na Twitterze i Instagramie. Okazało się, że zdecydowanie bardziej odważne zdjęcia pojawiały się w krajach, w których odnotowano znaczne nierówności ekonomiczne w społeczeństwie. Czy to panią zaskoczyło? Kobiety traktują swoje ciało jako kapitał?
IWONA CHMURA-RUTKOWSKA: – Pokazywanie siebie z wszelkimi ozdobnikami i poprawiaczami jest strategią starą jak świat – to sposób prezentacji naszego kapitału materialnego i społecznego. Z różnych analiz dotyczących kultury wizualnej i tego, co my w tej kulturze robimy z naszymi ciałami, mnie najbardziej interesuje to, na ile świadomie używamy naszej kobiecości i męskości jako narzędzia. Być może najbardziej szokuje nas to, że młodzi ludzie są bardziej świadomi tego kapitału niż poprzednie pokolenia.
Czyli że strategie, które wykorzystują, są przemyślane i celowe?
W pewnym zakresie tak. W przeszłości w podobny sposób jak internet działała przestrzeń publiczna: kościół, rynek, procesja, wesele. Ludzie od zawsze w siermiężnej, zwyczajnej codzienności szykowali swoje ciało, żeby wystawić je na widok publiczny po to, by zaprezentować swoją społeczną atrakcyjność i budować opinię na swój temat. Nie tylko w kontekście erotycznym.
Co ta atrakcyjność nam daje?
Mamy większą szansę na akceptację, uznanie, przywileje i zdobycie cennych zasobów w życiu społecznym – władzy, prestiżu, pieniędzy oraz dostępu do innych atrakcyjnych ludzi.
Spędziła pani sporo czasu, prowadząc badania z młodzieżą gimnazjalną. Czy wymienione wartości rzeczywiście są tymi, które cenią oni najbardziej?