Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

To się zdarza: śmierć po występie w programie telewizyjnym

W marcu 2019 r. tabloid „The Sun” policzył, że od 1986 r. 38 osób popełniło samobójstwa, które można połączyć z występami w programach typu „reality shows”. W marcu 2019 r. tabloid „The Sun” policzył, że od 1986 r. 38 osób popełniło samobójstwa, które można połączyć z występami w programach typu „reality shows”. Alex Haney / Unsplash
Fakty są takie – Steve Dymond, lat 63, został znaleziony martwy 9 maja 2019 r. Kilka dni wcześniej był gościem w tabloidowym programie „The Jeremy Kyle Show”, w którym przeszedł badanie wykrywaczem kłamstw.

Z badania wynikało, że zdradzał swoją partnerkę. Policja nie podała szczegółów śmierci mężczyzny, ale stacja ITV zdjęła program z anteny, powołując się na „niedawne zdarzenia”.

Program prowadzony od 14 lat przez Jerymy’ego Kyle’a to brytyjska wariacja na temat niesławnego show Jeremy’ego Springera, który zapraszał do programu kontrowersyjnych naturszczyków. Ich niezwykłe sytuacje życiowe budziły niezdrową ekscytację i odrazę widzów. Nowoczesna, telewizyjna wersja „freak show”, cyrkowego pokazu „dziwadeł” popularnych w przeszłości, w którym zamiast „człowieka-słonia” czy „kobiety z brodą” pokazywano „kobiety, które przespały się z mężami swojej siostry” i robiono testy na ojcostwo. Kulminacją każdego odcinka, gdy emocje sięgnęły zenitu, były bójki między uczestnikami (w ruch szły krzesła).

Czytaj także: Najgłupsze telewizyjne formaty

Cyrk dla klasy średniej

Dlaczego ktoś chciał oglądać coś takiego? W archiwum grup dyskusyjnych Usenet znalazłem wypowiedzi fanów z 2005 r. Fan numer 1: „Program Springera jest banalny – chodzi o to, żeby debile robiły z siebie matołów i na koniec napierniczały się krzesłami po głowach. Przypuszczam, że większość pokazanych tam ludzkich dramatów jest wyssana z palca”. Fan numer 2: „Jest moim zdaniem jeszcze fajniej – chodzi o to, żeby to Jerry robił z nich matołów. Jednym z powodów do oglądania jest subtelna drwina prowadzącego z gości (...), którzy są ordynarnie za głupi, żeby zrozumieć, że występują tam nie jako gwiazdy, tylko jako pośmiewisko. Z tego, co wiem, Springera stale oskarżają o to, że to wszystko jest wyreżyserowane, a goście odgrywają ustalone role za kasę.

Reklama