Rzędy leżaków tworzą widownię. Na widowni rodziny z dziećmi, zakochane pary, wędrowcy z plecakami. Scena? Nie ma końca, bo to spektakl niezwykły – w rolach głównych występują: Droga Mleczna, Jowisz, Saturn z pierścieniem. Do tego gromady gwiazd, mgławice i galaktyki – obsada jest naprawdę oscarowa.
Jesteśmy w bieszczadzkim Parku Gwiezdnego Nieba. Pokazy astronomiczne odbywają się od czerwca do końca października w każdą pogodną noc. To idealny czas na obserwację Drogi Mlecznej (na koniec pokazu – grupowe zdjęcie na jej tle) i planet. Przez największy w Bieszczadach teleskop zobaczymy wyraźnie nie tylko Jowisza i Saturna, ale i ich księżyce, a nawet chmury w atmosferze władcy bogów. Pokazy – na Przełęczy Wyżnej lub we wsi Dwernik – prowadzi Słowak Pavol Ďuriš, astronom amator, wielki pasjonat gwiazd.
Ogrom i piękno rozgwieżdżonego nieba to jeden z najwspanialszych widoków na Ziemi. I coraz rzadszy, niestety. Dlatego powstają parki ciemnego nieba. W Polsce nie mają statusu prawnego – są powoływane z inicjatywy naukowców czy organizacji pozarządowych w ramach umowy z gminą. Mamy więc park bieszczadzki (utworzony w 2013 r.), który wpisuje się w polsko-słowacko-ukraiński Międzynarodowy Rezerwat Biosfery „Karpaty Wschodnie”, oraz izerski na pograniczu polsko-czeskim. Oba rejony są niezwykle atrakcyjne przyrodniczo i krajobrazowo, Bieszczady odwiedza ponad milion turystów rocznie. Wśród nich coraz więcej jest astroturystów podążających, niczym wędrowcy przed wiekami, szlakiem gwiazd. W ten sposób trafiają nawet do skromnych gwiezdnych ośrodków, takich jak Obszar Ciemnego Nieba w Sopotni Wielkiej (woj. śląskie) czy Ostoja Ciemnego Nieba w sołectwach Izdebno i Chalin (woj. wielkopolskie).
– Przyjeżdżają ludzie niekoniecznie zawodowo związani z astronomią, po prostu ciekawi gwiazd.