Teraz w Ankarze odbędzie się półfinałowa rozgrywka z gospodyniami, czyli Turcją. Jeśli Polki nie przerwą swojej zwycięskiej passy, będzie co najmniej srebro. A gdyby się nie udało, zostanie jeszcze mecz o brąz z Włochami lub Serbią.
Skąd ten sukces naszych siatkarek?
Cieszymy się z najlepszej czwórki mistrzostw, bo od trzeciego miejsca 10 lat temu dużo dobrego o naszej kadrze nie można było powiedzieć. Po czterech latach pracy trenera Nawrockiego (podziękowania dla siatkarskiego związku za cierpliwość) w tym roku wreszcie coś w reprezentacyjnym mechanizmie zaskoczyło. Może dlatego, że znów pojawiła się w zespole jedna z najlepszych rozgrywających w Europie Joanna Wołosz? A może dlatego, że Malwina Smarzek-Godek uwierzyła w to, że może być gwiazdą na parkiecie? A może właśnie dlatego, że Jackowi Nawrockiemu pozwolono na w miarę spokojną pracę (bez względu na to, jakie były motywy postępowania działaczy)?
Najpierw zaczęły docierać dobre wiadomości z rozgrywek Ligi Narodów. Później Polki nieźle postraszyły bardzo mocne Serbki we wrocławskich kwalifikacjach olimpijskich. Nie udało się postraszyć skutecznie, ale wiadomo było, że są coraz lepsze. No i wreszcie mistrzostwa Europy częściowo rozgrywane w Łodzi i ta piękna tie-breakowa wygrana z wicemistrzyniami świata Włoszkami (jeszcze w grupie). Rozemocjonowany trener mówił o najważniejszym zwycięstwie w swoim życiu. Miejmy nadzieję, że wkrótce zmieni zdanie. Ale faktem jest, i mówią to jego podopieczne, że poczuły, jak wznoszą się na poziom, do którego do tej pory mogły mniej lub bardziej śmiało aspirować.
Czytaj też: Najlepszy siatkarz świata gra dla Polski
Wspomnienie „Złotek” Andrzeja Niemczyka
W meczu z Niemkami nie było łatwo. Jasne, że pomogło 9 czy 10 tys. biało-czerwonej publiczności. Nie wiem, gdzie jeszcze przychodzi tylu kibiców. Doping dopingiem, ale trzeba było jeszcze umieć się znaleźć na parkiecie. A na nim na naszych oczach rosną kolejne gwiazdy i gwiazdki. Niespełna 19-letnia Magdalena Stysiak już dzisiaj mogłaby grać we wszystkich najlepszych reprezentacjach. W środowy wieczór w Łodzi przechodziła samą siebie. Przy ponad dwóch metrach wzrostu jest bardzo sprawną sportsmenką, która pod siatką zachowuje się, jakby miała już setki meczów o wielką stawkę za sobą. Albo Klaudia Alagierska… Można by wymieniać więcej nazwisk.
Bardzo się cieszymy z miejsca w najlepszej czwórce mistrzostw, bo od dawna nie było takiego wyniku. Może przy tej okazji warto przypomnieć historyczny fakt z trenerskiej kariery Andrzeja Niemczyka, który w 1977 r. pożegnał się z reprezentacją, bo ta zajęła dopiero… czwarte miejsce w Europie. No ale później Niemczyk wrócił i także dzięki niemu wspominamy dwa mistrzostwa „Złotek” w 2003 i 2005 r. Biorąc więc pod uwagę te sukcesy, wydaje się, że tytuł tego komentarza nie jest zbyt buńczuczny.
Czytaj też: Polscy siatkarze mistrzami świata. Znowu