Ludzie i style

Produkt futbolopodobny

Polska piłka: produkt futbolopodobny

Mecz Glasgow Rangers z Legią Warszawa. Dynamiczny Alfredo Morelos strzela gola. Mecz Glasgow Rangers z Legią Warszawa. Dynamiczny Alfredo Morelos strzela gola. Kirk O’Rourke/PA / PAP
Trzeci sezon z rzędu żaden polski klub nie zagra w europejskich pucharach. To zła wiadomość, ale jest jeszcze gorsza: wszystko wskazuje na to, że ta seria jeszcze potrwa.
Dariusz Mioduski na meczu Legia Warszawa – Pogoń Szczecin, 21 lipca 2019 r.Jan Bielecki/EAST NEWS Dariusz Mioduski na meczu Legia Warszawa – Pogoń Szczecin, 21 lipca 2019 r.

Po porażce Legii Warszawa z Glasgow Rangers, będącej smutną puentą występów polskich klubów w eliminacjach europejskich pucharów, trener Aleksandar Vuković postawił na piar. Nazwał porażkę „godną”, mając na myśli to, że tym razem Legia nie odpadła – jak w zeszłym sezonie – z zespołem z Luksemburga, ale z wicemistrzem Szkocji, podnoszącym się po latach kryzysu i zesłaniu do najniższej klasy rozgrywkowej. Na osłodę sam Steven Gerrard, legenda Liverpoolu, a dziś trener Rangersów, pochwalił rywali z Polski za niezłomność, bo w końcu jedyny gol dwumeczu został zdobyty w doliczonym czasie rewanżu.

Występ Legii w Glasgow może i był godny, ale pożałowania. Jej zawodnicy nie grali w piłkę, tylko biegali za piłką. Wykopywali ją, gdzie popadnie, byle tylko zdążyć z jako takim ustawieniem w obronie. Przez ponad 90 minut jeden raz udało im się wymienić na połowie Rangersów więcej niż pięć podań. Pomysł Vukovicia obliczony był na trwanie przy bezbramkowym remisie dającym dogrywkę. Za wszelką cenę. Następnie w takim samym stylu – czy raczej bez niego – należało wytrzymać dogrywkę. I liczyć na szczęście w rzutach karnych. Koncepcja sprowadzona do antykoncepcji.

Młyński kamień

Tak wyglądała taktyka desperatów, bo Legia znajduje się pod ścianą. W jednym z niedawnych wywiadów właściciel oraz prezes klubu Dariusz Mioduski, który – odkąd dwa i pół roku temu przejął w klubie samodzielne rządy – firmuje ciąg porażek w europejskich pucharach, powiedział, że trzy sezony bez obecności co najmniej w fazie grupowej Ligi Europy będą oznaczały zmianę modelu funkcjonowania klubu oraz struktury kosztów. Ta woła o pomstę do nieba. Jak wynika z raportu firmy Deloitte, ponad 90 proc. przychodów (w 2018 r. było to okrągłe 100 mln zł) Legia wydaje na wynagrodzenia.

Polityka 37.2019 (3227) z dnia 10.09.2019; Ludzie i Style; s. 68
Oryginalny tytuł tekstu: "Produkt futbolopodobny"
Reklama