Gdyby ktoś tego popołudnia śledził Pawła Matusznego, doszedłby do wniosku, że ma do czynienia ze szpiegiem. Matuszny wyruszył z Kłodzka późnym popołudniem. Ruszył na wschód, w kierunku najbliższego pasma gór. Potem kluczył bocznymi drogami. Po przejechaniu 15 km na którymś z kolejnych wąskich traktów nagle zawrócił i ruszył żwawo w przeciwną stronę.
Objechał pasmo górskie, przekroczył granicę z Czechami. Tak po wąziutkich drogach przemierzył kolejnych 30 km. Nagle zatrzymał się w szczerym polu.