Od razu zaznaczmy, że to nie jest tekst dla osób z lękiem wysokości. 828 metrów – tyle wynosi obecny rekord, osiągnięty w 2009 r. przez wieżowiec Burdż Chalifa. Drapacz chmur w Dubaju niejako otwierał nową dekadę. I utrzymał swój tytuł mimo (dosłownie) rosnącej konkurencji aż do teraz, początku lat 20.
Burdż Chalifa o ponad 300 m przewyższa poprzedniego lidera rankingu Taipei 101. Półkilometrowy (509 m) wieżowiec wybudowano w stolicy Tajwanu i otwarto pod koniec 2004 r. Dzisiaj... nie łapie się nawet do pierwszej dziesiątki. A wkrótce może się nie zmieścić i w drugiej. Co tylko pokazuje, w jakim tempie ludzkość pnie się w górę. Do tej pory 11 wieżowców przekroczyło pół kilometra wzwyż (planowanych lub wznoszonych jest drugie tyle). W samym 2019 r. ukończono prace nad 26 budynkami o wysokości ponad 300 m. Jeśli chodzi o nieco niższe progi – pułap co najmniej 200 m – takich budowli jest 126, dziewięć w samym Dubaju.
Czytaj także: Emiraty – utopie dla wybranych
Coraz wyższe wieżowce
Dekadę po otwarciu Burdż Chalify metropolia znów buduje z rozmachem. Największy projekt, nad którym właśnie trwają prace, to Dubai Creek Tower. Zgodnie z wizją Santiago Calatravy budowla nie będzie wieżowcem, ale monstrualną wieżą widokową. Co prawda nie wiadomo jeszcze, jak wysoką. Mówi się nawet o 1300 m (!), inni wspominają o 928 m (równo 100 m wyżej czubka Burdż Chalify).
Gigantyczna wieża pierwszych gości ma przyjąć w 2021 r. Dlaczego tyle tu niewiadomych i tajemnic? Otóż w tym szalonym wyścigu wzwyż Dubaj nie może czuć się bezpiecznie. Zjednoczone Emiraty Arabskie palmę pierwszeństwa będą musiały oddać swemu znacznie większemu sąsiadowi –