Świat sądził, że Aleksiej Ananenko nie żyje, bo przecież „wszyscy z Czarnobyla zginęli”. Bardziej wtajemniczeni wiedzieli, że jest nurkiem i bohatersko zszedł pod wodę, pod reaktor, by zapobiec kolejnemu wybuchowi. Tyle że Ananenko nurkiem nie jest, a w reaktorze wody było po kostki.
A jak było naprawdę?
Do tego, że nie żyje, on i jego żona w pewnym sensie zdążyli się przyzwyczaić. Jeszcze w sowieckich gazetach pisano, że „bohaterscy nurkowie” umarli kilka dni po akcji z powodu napromieniowania i zostali pochowani w ołowianych trumnach.