Ludzie i style

Sto lat lat dwudziestych

Wchodzimy w lata dwudzieste. Analogie same się narzucają

Kadr z filmu Fritza Langa „Metropolis” z 1927 r. Mroczna wizja miasta przyszłości. Kadr z filmu Fritza Langa „Metropolis” z 1927 r. Mroczna wizja miasta przyszłości. East News
Weszliśmy w lata 20. Magia tego określenia jest przemożna, analogie z tym, co było sto lat temu, też się narzucają. Co nam zostało z klimatu tamtej epoki?
Tekstem Mirosława Pęczaka inaugurujemy cykl materiałów poświęconych dekadzie sprzed lat. Tekstem Mirosława Pęczaka inaugurujemy cykl materiałów poświęconych dekadzie sprzed lat.

W polskiej refleksji nad kulturą lata 20. ubiegłego stulecia zaczęły się od głośnego manifestu Tadeusza Peipera „Miasto. Masa. Maszyna”. Trzy słowa na „m” symbolizujące najważniejsze cechy nowoczesności: urbanizację, nowe ruchy społeczne i polityczne oraz rewolucję przemysłową.

Peiper – poeta, ale przede wszystkim błyskotliwy publicysta, redaktor pisma „Zwrotnica” i współzałożyciel Awangardy Krakowskiej – był przekonany, że na jego oczach dokonuje się fundamentalna zmiana cywilizacyjna. „Zmieniła się skóra świata” – pisał. Był, podobnie jak wielu mu współczesnych, entuzjastą idei postępu. Może nie aż tak radykalnym jak zaprzyjaźnieni z nim, choć nierzadko przezeń krytykowani futuryści, posługujący się dobitną tezą, że zwycięskiego pochodu nowoczesności nic nie zatrzyma.

Niebywałą herezją byłoby dziś uznanie, jak czynił to Peiper w artykule z pierwszego numeru „Zwrotnicy”, że wojna to nie tylko śmierć i zniszczenie, ale i mocny impuls dla „aktu twórczego” w rozwoju techniki, logistyki, teorii organizacji. Futurysta Marinetti, fan Mussoliniego, wyrażał to jeszcze dosadniej: wojna jest szansą dla człowieka i jego cywilizacyjnych dokonań. Reakcją na traumę dopiero co zakończonej Wielkiej Wojny była właśnie głęboka wiara w postęp. Kiedy dziś przywołujemy nastrój lat 20. – szalonych czasów pomiędzy tragedią wojny a Wielkim Kryzysem – i związany z tamtą dekadą mit, winniśmy od tego właśnie wyjść.

M jak miasto

Z Peiperowskiej triady trzech „m” niewątpliwie ocalało to pierwsze, czyli miasto. Miejskość w ciągu tych stu lat od 1920 r. coraz wyraźniej określała style życia i charakter najbardziej wpływowych nurtów kultury. Sto lat temu Kraków, Lwów czy Poznań wyrażały ducha lokalnego mieszczaństwa, formowanego od odległej przeszłości, naznaczonego dystansem, ale i resentymentem do kultury szlacheckiej.

Polityka 3.2020 (3244) z dnia 14.01.2020; Ludzie i Style; s. 64
Oryginalny tytuł tekstu: "Sto lat lat dwudziestych"
Reklama