Dawne subkultury określały się poprzez pakiet muzyki, mody i polityki. Dziś, w przyspieszonych czasach internetu, gdy popularny trend po miesiącu staje się „martwym memem”, estetyka i ideologia wzięły ze sobą rozwód. W nieskończonym karnawale mediów społecznościowych można być sobą lub udawać kogoś innego, przybierając jedną z wielu masek. Jestem „soft girl/gothką” przedstawia się w polu opis jedna z użytkowniczek Twittera. „Nie wybrałam jeszcze mojej estetyki” – wyjaśnia.
Tymczasem wybór „mojej estetyki” jest dziś prosty. Wystarczy do przeglądarki wpisać odpowiednie hasło – jak popularne kilka lat temu „Tumblr Girl” – żeby dostać artykuł z portalu poświęconego stylowi życia: „jak ubierać się jak Tumblr Girl”. Ale to mało dziś kogo interesuje, gdyż platforma Tumblr – skrzyżowanie blogowiska z galerią obrazków – stała się niemodna. Miejsce „dziewczyn z Tumblra” zajęły dziewczyny VSCO. Pod tymi czterema literami kryje się po prostu nazwa aplikacji do obróbki zdjęć, oferująca pakiety przydatnych filtrów, dzięki którym można błyszczeć na Instagramie. A także funkcje społecznościowe. Co takiego znajduje się w pakiecie startowym dziewczyny w stylu VSCO? Nastrój plażowy, stroje – luźne (T-shirty lub bluzy w za dużym rozmiarze), charakterystyczny szwedzki plecak Fjällräven Kånken, frotka do włosów założona na nadgarstek, metalowa butelka na wodę i poglądy eko, ale nieprzesadnie – na tyle, by „uratować żółwie” poprzez rezygnację z plastikowych słomek.
Portale nie mogą się zdecydować – w jednym akapicie wołają, że dziś „każda przedstawicielka generacji Z chce być VSCO girl”, by potem dodawać, że „nikt nie lubi VSCO girl, bo ślepo podążają za modą”.