O tym, że gwiazdy często borykają się z uzależnieniami, wie każdy, kto poświęcił trochę czasu na przeglądanie czasopism plotkarskich. Doniesienia o tych, którzy trafiają na odwyk, pojawiają się tak regularnie, że niemal nie zwracamy na nie uwagi. Jednak w ostatnich latach widać pewną zmianę – artyści mówią coraz bardziej otwarcie o swoich uzależnieniach i problemach psychicznych. Ostatnio o swojej depresji i nałogach opowiedział Kit Harington znany z roli Jona Snow w „Grze o tron”.
„Gra o tron”. Nieznani stali się znani
Kit Harington był jednym z młodych, właściwie szerzej nieznanych aktorów i aktorek, którzy zostali obsadzeni w ekranizacji powieści George′a R.R. Martina. Choć HBO spodziewało się sukcesu, to chyba nikt nie przypuszczał, jak popularny serial się okaże. A tym samym nagle grupa nieznanych aktorów stała się znana, popularna, śledzona przez paparazzich i szybko straciła anonimowość. W wywiadzie dla „The Sunday Times” aktor przyznaje, że wyjście na zakupy stało się problemem. Podobnie zresztą jak szybkie okrzyknięcie go symbolem seksu, co było nagle kolejnym ciężarem. Zwłaszcza w przypadku aktora, któremu zależy, by zwracano uwagę na jego talent.
Historia opowiedziana przez Kita Haringtona niewiele różni się od tych, które już słyszeliśmy. Sława, intensywna praca, ludzie, w których interesie jest, by nie dawać znać, jeśli coś dzieje się nie tak. To wszystko połączone z umiejętnością ukrywania swoich nawyków i depresyjnych myśli niejednego aktora czy aktorkę doprowadziło do zguby. Haringtonowi udało się w odpowiednim momencie trafić na odwyk, a pandemia dała mu czas, by spokojnie cieszyć się życiem i rodziną.