Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Ludzie i style

Sousa sobie poszedł. Po nim tylko Nawałka?

Paulo Sousa nie chce już trenować polskiej reprezentacji. Kto będzie jego następcą? Paulo Sousa nie chce już trenować polskiej reprezentacji. Kto będzie jego następcą? Kuba Atys / Agencja Gazeta
Michniewicz i Probierz najpierw powinni odbudować reputację w lidze. Papszun właśnie został bohaterem serialu „Odejdę czy nie odejdę z Rakowa do Legii”. Lepiej na razie nie dopisywać do niego odcinków z kadrą.

Po niedzielnym telefonie Paulo Sousy do Cezarego Kuleszy zagotowało się nie tylko w środowisku. Prezes PZPN ogłosił szybko, że na odejście trenera reprezentacji się nie zgadza, porozumienia stron nie będzie. Ale już do wszystkich, nawet najbardziej zaskoczonych, dotarło chyba, że telefon Portugalczyka faktycznie kończy jego pracę w Polsce. Walizek nie musi pakować, bo nigdy ich nawet nie przywiózł nad Wisłę.

Kto po Sousie? Raczej nikt z zagranicy

Można dobierać wyszukane epitety określające postawę Sousy, ale dzisiaj jeszcze ważniejsze jest to, żeby znaleźć na jego miejsce człowieka, który przynajmniej spróbuje osiągnąć sukces w barażach do przyszłorocznego mundialu. Mecz z Rosją, pierwszy w ewentualnym dwutakcie barażowym – już 24 marca na Łużnikach.

Jedno jest pewne: nowy dowódca kadry ze swoim sztabem będzie pracował w potwornym niedoczasie. W najbliższym otoczeniu Paulo Sousy nie ma przecież asystenta, który mógłby zostać numerem jeden w takiej awaryjnej sytuacji. Gorzej, nie ma nikogo, poza Hubertem Małowiejskim zajmującym się bankiem informacji, kto może służyć podstawową wiedzą.

A więc kto? Prawie na pewno nikt z zagranicy. Wchodzą ewentualnie w grę tylko tacy obcokrajowcy, którzy znają polską ligę, bo w niej byli lub są. Na przykład Kosta Runjaić z Pogoni, któremu prezes Jarosław Mroczek pozwolił na spokojną kilkuletnią pracę. Dziś szczeciński klub ma uzasadnione mistrzowskie ambicje. Jednak trener ma ważny kontrakt (co bywa przeszkodą) i mimo kilku lat spędzonych w Polsce nie mówi w naszym języku.

Może więc ktoś, kogo Cezary Kulesza dobrze zna: z Jagiellonii, klubu, którego do niedawna był prezesem i właścicielem?

Reklama