W zawodach w tzw. blitzu, czyli szachach błyskawicznych rozgrywanych w tempie 3 minuty dla zawodnika i 2 sekundy dodawane po każdym posunięciu, zagrało 176 świetnych szachistów. Ale nie wszyscy dograli ten turniej do końca. Złe samopoczucie Hikaru Nakamura, jeden z liderów, zgłosił już pierwszego dnia rozgrywek, co poskutkowało natychmiastowym wykonaniem testu na covid.
Wynik był negatywny, więc Hikaru grał dalej. Test powtórzony następnego ranka, konieczny przed wylotem z Polski, wyszedł już pozytywny. To opóźniło rozpoczęcie rozgrywek o pełną godzinę, inni zawodnicy także musieli zostać zbadani. Ostatecznie do 13. – w tym przypadku faktycznie pechowej – rundy zasiadło trzech graczy mniej, niż wskazywałaby lista startowa. Z turnieju kobiet wycofały się dwie zawodniczki.
Czytaj też: Szachy szybkie. Niespodziewany triumf 17-latka z Uzbekistanu
Szachy. Skargi na organizatorów
Ryzyko powstania ogniska covidowego nie było jedyną kontrowersją związaną z rozgrywanymi w Warszawie mistrzostwami. Sporą sensację wśród zawodników i komentatorów wzbudziły wpisy na Twitterze późniejszego mistrza Maxima Vachier-Lagrave, który chyba nieco zbyt ostro krytykował organizację turnieju.
Francuz skarżył się na to, że jedyne, o co zadbano, to klasyczny dresscode, który wyszedł już z mody, a po macoszemu potraktowano potrzeby zawodników, jak choćby zapewnienie im wody, i bardziej restrykcyjną kontrolę, czy na salę gry nikt nie wnosi telefonów. Do tego sen z powiek spędzały mu opóźnienia w rozpoczynaniu rozgrywek i pół godziny oczekiwania na autobus. Na obronę organizatorów należy dodać, że dostęp do gorącej kawy był nieograniczony, a autobus w końcu przyjechał.