Ludzie i style

Kamil Stoch: przerwany lot mistrza. Kryzys miesiąc przed igrzyskami

Kamil Stoch w trakcie Turnieju Czterech Skoczni. Oberstdorf, 28 grudnia 2021 r. Kamil Stoch w trakcie Turnieju Czterech Skoczni. Oberstdorf, 28 grudnia 2021 r. Hahne /Eibner-Pressefoto / Forum
Liczę na to, że 33-letni Kamil Stoch sam dojdzie do porozumienia ze swoim ciałem. Coś na powrót kliknie w jego technice i znów będzie radować siebie i kibiców. A jeśli nie? Nic się nie stanie. I tak jest jednym z najwybitniejszych polskich sportowców.

Kamil Stoch z tak głębokim kryzysem nie mierzył się nigdy. Na miesiąc przed igrzyskami w Pekinie wielki mistrz wraca do kraju przed końcem Turnieju Czterech Skoczni.

W pierwszych tygodniach sezonu był właściwie jedynym polskim skoczkiem w niezłej, a chwilami dobrej formie. W jednym z konkursów zajął nawet trzecie miejsce i tym samym po raz 80. stanął na podium Pucharu Świata. Gdy już można było mieć nadzieję, że licznik sukcesów zacznie się znowu kręcić, rozpoczął się Turniej Czterech Skoczni. W ostatnich latach Polak trzy razy był pierwszy w ogólnej klasyfikacji.

Czytaj też: Mistrz Stoch z Soczi

Kryzys Stocha i Małysz na pierwszej linii

Lidera reprezentacji dopadła niemoc. W Oberstdorfie i Garmisch-Partenkirchen odpadł w pierwszej serii. W Innsbrucku nie zakwalifikował się do konkursu. W efekcie zapadła decyzja o jego wycofaniu z ostatniego etapu zawodów.

Sytuacja Kamila Stocha jest częścią większej całości – zapaści formy całej kadry prowadzonej przez Michała Doleżala. Bo dotychczas (poza 11. miejscem Piotra Żyły w Garmisch-Partenkirchen) bilans naszych skoczków jest słaby. Zawodzą właściwie wszyscy. I mistrzowie, i aspirujący do tych tytułów.

Podobno latem nic tego nie zapowiadało. Przygotowania i starty szły utartymi szlakami. Pierwsze zimowe niepowodzenia potraktowane zostały ze spokojem. Prezes Polskiego Związku Narciarskiego Apoloniusz Tajner jak zwykle roztaczał optymistyczną wizję kolejnych startów. Z czasem można było wyczuć coraz większą nerwowość w nawoływaniu do spokoju.

Prezes wycofał się do drugiego albo trzeciego rzędu, a frontmanem został Adam Małysz, który jest dyrektorem od skoków w związku. Ogólny ton wypowiedzi (nie tylko Małysza) był taki: nie jest dobrze, ale dlaczego tak jest – nie wiadomo. Mówiło się o utracie czucia, o wadliwych butach, ale pewności w diagnozach raczej nie można było usłyszeć. Kadra zrobiła przerwę na spokojne treningi, ale czucie (lub to coś, czego brakowało) nie wróciło.

Aż przyszło najgorsze, czyli załamanie formy mistrza Kamila Stocha podczas trwających właśnie niemiecko-austriackich zawodów. Adam Małysz, sam przecież wielki skoczek, sugerował od razu wycofanie się swojego następcy. Sam to kiedyś zrobił ze świetnym efektem. W sezonie 2008/2009. Trenerem reprezentacji był Łukasz Kruczek. A Małysz wrócił do jego poprzednika – Fina Hannu Lepistoe, który stał się jego osobistym szkoleniowcem na kolejne sezony.

Czytaj też: Cztery medale dla czterech silnych Polaków

Niewielu wie o skokach tyle, ile wie Stoch

Dzisiaj sytuacja jest inna. Sam Stoch długo nie chciał wypisywać się z rywalizacji. Liczył na przełamanie. Czasu nie ma zbyt wiele, bo najważniejszy punkt zimy – igrzyska w Pekinie – tuż-tuż. Poza tym trzykrotny mistrz olimpijski wie o skokach tyle samo albo nawet więcej niż jego opiekunowie. Po zakończeniu kariery może z marszu być świetnym kandydatem na trenera kadry. To na marginesie.

A jednak Kamil Stoch wraca do kraju. Do końca nie wiadomo, czy uparł się przy tej decyzji dyrektor Małysz, czy też trener Doleżal przekonał się do tego radykalnego rozwiązania. Jedno jest pewne – spójnego planu wyjścia z kłopotów sztab szkoleniowy nie przedstawił. Być może nie było to nawet realne. Zdaniem Stocha każdy z zawodników boryka się z trochę innymi kłopotami, ale nikt nie jest od nich wolny.

Być może cudownym lekiem okażą się porady austriackiego doktora Haralda Pernitscha, który zna kadrowiczów od czasów trenera Stefana Horngachera. Dzisiaj występuje jako konsultant naukowy PZN. Bardziej liczyłbym jednak na to, że sam 33-letni skoczek dojdzie do porozumienia ze swoim ciałem. Coś na powrót kliknie w jego technice i znów będzie radować siebie i kibiców wynikami. A jeśli nie? Nic się nie stanie. I tak zostanie jednym z najwybitniejszych polskich sportowców.

Czytaj też: Długi lot Kubackiego

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Ja My Oni

Jak dotować dorosłe dzieci? Pięć przykazań

Pięć przykazań dla rodziców, którzy chcą i mogą wesprzeć dorosłe dzieci (i dla dzieci, które wsparcie przyjmują).

Anna Dąbrowska
03.02.2015
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną