Krzysztof Piątek po wątpliwym faulu na nim właśnie zdołał wyrównać z rzutu karnego w ostatnich sekundach. Szwedzi w dogrywce zwyciężyli Czechów 1:0 i oni zmierzą się z Polakami w decydującej o awansie na mistrzostwa świata w Katarze rozgrywce.
Właściwie same wątpliwości
Gdy Czesław Michniewicz obejmował rządy w futbolowej kadrze, nie mógł przypuszczać, że jego wiedza na temat rosyjskiej komandy będzie nic niewarta. Do 23 lutego wiadomo było, że Polska stanie naprzeciw Rosji w barażu o miejsce na katarskim mundialu. Dzień później świat stanął na głowie. Mielibyśmy mierzyć się z reprezentacją kraju, który napadł na Ukrainę. FIFA z oporami, ale jednak wykluczyła Rosję z rozgrywek. Tym samym meczem o wszystko będzie dla Polaków gra w finale baraży 29 marca.
Debiut trenera przypadł na mecz towarzyski ze Szkocją, która miała wolny termin, bo nie mogła się zmierzyć z oczywistych względów z Ukrainą. Dylemat naszego selekcjonera polegał na tym, jak sprawdzić kilku zawodników i może pomysły taktyczne, a z drugiej strony nie dać wiarygodnego materiału do analizy dla przyszłych przeciwników. Mówiło się, że Michniewicz ma już w głowie jedenastkę na Szwecję. Wątpliwości ewentualnie dotyczyły dwóch–trzech pozycji. Pod znakiem zapytania była także forma Grzegorza Krychowiaka, który w nagłym trybie opuścił rosyjski Krasnodar i w tym roku niewiele biegał po boisku. Po ostatnim gwizdku wątpliwości jest znacznie więcej. Właściwie same wątpliwości.
Michniewicz ma duży ból głowy
Rewolucji w wyjściowym składzie nie było. Na boisko nie wyszedł Robert Lewandowski, podobno z powodu drobnego urazu, ale bardziej chyba z obawy o przypadkową poważniejszą kontuzję. W bramce nie stanął Wojciech Szczęsny. Debiut Szymona Żurkowskiego był do przewidzenia.