Włosy ścięte do linii brody, w kształcie odwróconej litery V – tak tłumaczy stylista włosów Clayton Hawkins na łamach amerykańskiego „In Style”, czym jest najmodniejsza fryzura tych upalnych dni, Italian bob. Po angielsku bob, po polsku „paź”, jest zdaniem fachowców od nożyczek, brzytw i lokówek cięciem najbardziej uniwersalnym, bo pasującym większości ludzi. Hawkins jednak zastrzega, że ten bob najbardziej lubi sztywne i lekko falujące włosy.
Popularność tego typu strzyżenia (oraz modelowania – na okrągłej szczotce, co poleca fachowiec) potwierdzać mają zdjęcia gwiazd, od Zendai i Kai Gerber, przez Monicę Bellucci, aż po aktorkę z serialu „Biały Lotos” Simonę Tabasco. Te dwie ostatnie to, a jakże, Włoszki, można więc pokusić się o stwierdzenie, że to, co mają na głowie, jest przejawem patriotyzmu. Zresztą skoro to hasło już padło, warto nasze, polskie piórka trochę postroszyć i wspomnieć, że cięcie „na pazia” wylansował ponad sto lat temu nasz rodak Antoni Cierplikowski, znany także jako Antoine de Paris.
Włosy skrócone na długość do połowy policzka albo sięgające tuż za ucho podpatrzył na obrazach przedstawiających francuską bohaterkę narodową Jeanne D’Arc. To cięcie nazywane jest French bob, czyli francuski paź, i jest po prostu krótsze od swojego włoskiego kuzyna o kilka centymetrów. Ale o ten typ fryzury już nie prosimy. Jeśli wierzyć modowym periodykom i mikrotrendom na TikToku, French bob miał swoje warholowskie piętnaście minut wiosną i musi teraz czekać na kolejny kwadrans. Bo o ile sława przemija jak spadająca gwiazda, o tyle trendy fryzjerskie mają orbitę zgoła inną i wracają w sobie tylko znanych interwałach.
Tu może warto dodać, że Andy Warhol, którego znakiem rozpoznawczym były nie tylko powiedzonka, ale i blond szopa, nosił perukę.