Ludzie i style

Pytanie o zgodę jest seksowne

Dla osób, które boją się, że szczera i otwarta rozmowa o tym, co dzieje się z naszym ciałem, zepsuje atmosferę, mam prostą podpowiedź: spróbuj. Dla osób, które boją się, że szczera i otwarta rozmowa o tym, co dzieje się z naszym ciałem, zepsuje atmosferę, mam prostą podpowiedź: spróbuj. Shutterstock
To kłamstwo, że upewnianie się, czy druga osoba czuje się dobrze i ma ochotę na to wszystko, co nam chodzi po głowie, jest niezręczne i utrudnia całą sprawę. Jest dokładnie odwrotnie.

Kilka dni temu rozmawiałam ze znajomymi o tym, co jest najważniejsze w seksie. Mówiłam o granicach. O konieczności pytania o zgodę, kiedy chcemy kogoś dotknąć, pocałować, włożyć rękę do majtek, palec czy penisa do pochwy. Przypomniałam przy stoliku, że nie wolno zaspokajać swoich pomysłów i potrzeb erotycznych, dopóki nie upewnimy się, że druga osoba też tego chce i jest na to gotowa. Jeden z kolegów przerwał mi stwierdzeniem, że takie pytanie o zgodę strasznie komplikuje sprawę. Na przykład w sytuacji, kiedy dziewczyna jest nieśmiała.

Założenie, że im bardziej partnerka jest zagubiona i niepewna, tym mniej trzeba zawracać sobie głowę upewnianiem się, czy obie strony mają ochotę na to samo, jest głęboko niesłuszne. To, przez co przechodzimy, za zamkniętymi drzwiami czy przy zgaszonym świetle, zostawia trwały ślad, więc tylko entuzjastyczna zgoda sprawia, że seks jest OK. Nie chodzi więc o seks z osobą, która jest milcząca albo nie reaguje, choć nie sprzeciwia się aktywnie. Nie chodzi o wypowiedziane znużonym głosem: „niech już będzie”. Zdobycie zgody nie polega też na napieraniu na kochankę, rozmiękczaniu jej czy usypianiu jej czujności.

Na warsztatach i spotkaniach, które prowadzę, zadaję uczestniczkom pytanie: na ile rzeczy związanych z twoim ciałem nie zgodziłabyś się w swoim życiu, gdyby tylko ktoś zadał sobie trud i zapytał cię o to? Wyniki tych „ankiet” zawsze są takie same: nie poznałam jeszcze żadnej kobiety, ja sama nie jestem tutaj wyjątkiem, która nie doświadczyłaby jakiejś formy przemocy w przestrzeni seksualnej.

Dla osób, które boją się, że szczera i otwarta rozmowa o tym, co dzieje się z naszym ciałem, zepsuje atmosferę, mam prostą podpowiedź: spróbuj. Wtedy zobaczysz, czy wyrażanie troski o to, czy druga osoba też czuje się dobrze, też chce tego, co my, jest rzeczywiście takie katastrofalne w skutkach.

Polityka 36.2023 (3429) z dnia 29.08.2023; Ludzie i Style; s. 92
Reklama