Jaka jest wartość 40 kg sera, czyli wzorcowego krążka Parmigiano Reggiano, zwanego potocznie parmezanem? Jak się okazuje, na tyle duża, że po miesiącach testów ten produkt (w oryginale składający się tylko z mleka, soli i podpuszczki) zostanie zabezpieczany specjalnym mikroczipem. Zanim wielbiciele teorii spiskowych uznają, że te niewielkie elektroniczne urządzenia w rzeczywistości powstały po to, aby wniknąć do organizmu konsumentów i zbierać dane potrzebne niecnym korporacjom, uspokajamy: czip znajduje się w kodzie kreskowym na twardej i niezjadanej „skorupce” parmezanu.
Jest to kolejny ruch ze strony włoskiego Parmigiano Reggiano Consortium na rzecz ochrony oryginalnego produktu, który powstał kilkaset lat temu jako rezultat eksperymentów prowadzonych przez mnichów. Wtedy chodziło o to, żeby walczyć z niedostatkiem jedzenia i przechowywać je jak najdłużej. Włosi pysznią się swoimi oryginalnymi produktami, takimi jak sery, wędliny, oliwa, makarony, ryby, wino, które są synonimem dolce vita, marzenia przepracowanych dorosłych o chwili odprężenia i przyjemności. Zresztą nie są to jedynie fantazje budowane przez marketing czy kulturę (mowa tu choćby o książce i filmie „Jedz, módl się i kochaj” i zmysłowych daniach pochłanianych przez Julię Roberts). Według badań kęs sera, a dokładnie zawarta w nim kazeina, może pobudzać tzw. receptory opioidowe w mózgu, a te mogą produkować opiaty. Czyli: dawać rozkosz i uzależniać bardziej niż twarde narkotyki.
Wracając jednak do naszych krów: rynek podrabianego parmezanu godzi w dumę nie tylko włoskich serowarów, ale też mocno uderza ich po kieszeni, bo wart jest 2 mld euro rocznie (sprzedaż oryginalnego produktu wycenia się na prawie miliard euro więcej). Dodajmy, że podrabiana żywność generuje zyski (czy raczej straty…) dwanaście razy wyższe.