Biegiem po schodach
Biegiem po schodach! Po wieżowcach i w blokach. Rodzi się nowy trend
Nie ma chyba takiej aktywności fizycznej, której nie dałoby się zamienić w sport, konkurencję i/lub sztukę. Nic w sumie w tym dziwnego, już od najwcześniejszych czasów lubiliśmy jako gatunek ulepszać nasze, czasem celowe, czasem przypadkowe osiągnięcia. I tak, koślawo zaostrzone kamyki stały się eleganckimi strzałami, prymitywne stopy – odlewanymi w brązie rzeźbami, a pogoń za dziką zwierzyną lub ucieczka przed nią – dyscypliną nagradzaną medalami. Teraz sportowo chodzimy po schodach, aby wzmocnić kondycję, wcisnąć kilka minut ruchu w zabiegany, nomen omen, dzień oraz nie komplikować sobie życia złożonymi pozycjami robionymi w salonie na macie do wtóru komend z YouTube’a.
Wystarczy wyjść przed drzwi mieszkania i po prostu zrobić kilka kroków w górę, kilka kroków w dół i powtórzyć tę czynność wielokrotnie. Zdaniem cytowanego przez „The Guardian” biegacza i badacza Brady’ego Holmera: „Wchodzenie po schodach jest dużo bardziej dynamiczne od chodzenia i można to robić w ciągu dnia, w krótkich seriach aktywności o wysokiej intensywności”. Ameryki pan nie odkrył, ale to jest właśnie w tym nowym sporcie najlepsze: jest diabelnie prosty, można dozować wysiłek i nie trzeba inwestować w niego ani czasu, ani pieniędzy (np. w specjalne stroje czy kije).
Chodzenie po klatkach biur czy mieszkań to oczywiście pierwszy krok; potem można po nich truchtać, a na końcu biegać. Celem – jeśli ktoś tak potrzebuje motywować się do ruchu – może być odegranie słynnej sceny z filmu „Rocky”, w której tytułowy bohater grany przez Sylvestra Stallone’a wbiega do Muzeum Sztuki w Filadelfii po dokładnie 72 stopniach. Obecnie te wysokie schody są nazywane nie inaczej jak „Rocky Steps”, a zdjęcia i filmy z osobami wbiegającymi po nich na szczyt tłoczą się po Instagramach i Tik-Tokach we wszystkich krajach świata.