Spodnie? Nie, dziękuję
Spodnie? Nie, dziękuję. Co się dzisiaj nosi w zamian? Opcje są dwie
Nie tak dawno, dawno temu dyskusja o nogawce była krótka. Władzę przejmował jeden model – raz to były rurki, kiedy indziej dzwony, rybaczki itd. – a potem długo, długo nic. Obecnie trendy zmieniają się jak w kalejdoskopie, więc rzadko można mówić o jednej, globalnie dominującej sylwetce. Wyjątkiem były czasy pandemii, gdy tzw. wszyscy nosili bawełniane lub kaszmirowe dresy. Teraz moda spodni się po prostu pozbywa. Coś, co kiedyś zdarzało się w koszmarach sennych – tych, w których wyszliśmy z domu przez pomyłkę w samych niewymownych – dziś jest pożądane.
A więc co, jeśli nie spodnie? Opcje są dwie: gołe nogi lub same rajstopy, najlepiej cieliste lub czarne, dowolnej grubości, byle chociaż odrobinę prześwitywały. Nie chcemy przecież, żeby ktokolwiek pomyślał, że nosimy kryjące legginsy – to wszak prawie spodnie. Widywane głównie na siłowniach, w studiach jogi lub na trasach biegowych, ostatnio dokonały też desantu na miejskie ulice. No, ale kto komu udowodni, że legginsy i osoba je nosząca nie są właśnie na trasie dom–ćwiczenia–dom? Tak czy inaczej, jeśli chcemy poważnie realizować trend bezspodniowy (pantless trend), bieliznę po prostu musi być widać. Świadomie, bezczelnie, efektownie, bez udawania, że mamy na sobie minisukienkę czy spódnicę, którą udaje długa koszula.
Taki styl lansują ulubienice pism i portali modowych: piosenkarka Taylor Swift czy modelki Bella Hadid, Kylie Jenner i Kendall Jenner. O tyle te nazwiska warto odnotować, że jeśli ktoś potrafi rozsławić najdziwniejsze nawet zjawisko, to właśnie one. Kiedyś o takich osobach mówiło się trendsetterki albo it-girls, dziś wystarczy po prostu podać te nazwiska – najmniej popularna z tej paczki Bella ma „tylko” 60 mln obserwujących na Instagramie, pozostałe panie mają ich po kilka razy więcej.