Szał ciał
Szał ciał z gwiazdą „The Bear”. Dlaczego reklamy Calvina Kleina budzą tyle emocji?
Jeremy Allen White jest na fali. Za rolę szefa kuchni w serialu „The Bear” zdobył w odstępie tygodnia dwie najważniejsze amerykańskie nagrody telewizyjne: Złotego Globa i Emmy. Jego bohater to gastronomiczny geniusz o fizjonomii przeciętniaka, co pasuje do stylu serialu opowiadającego o małej knajpce z pysznym i treściwym, acz mało spektakularnym menu. Wyśmiewany za swój wygląd w poprzedniej pracy – jego przemocowy szef dokuczał mu z powodu niskiego wzrostu – grany przez White’a szef Carmy stanowił świetną przeciwwagę dla idealnie wyrzeźbionych na siłowni ciał superbohaterów z uniwersum Marvela czy DC Comics. Popkultura szła tu ramię w ramię ze zjawiskami z dziedziny stylu życia, czyli ruchem body positive, który najlepiej podsumować hasłem: „każde ciało jest piękne”. Do czasu, bo w nowej kampanii reklamowej Calvina Kleina aktor oddaje fartuch do szatni, podobnie jak wszelką inną odzież, i prezentuje swoje już umięśnione i zdecydowanie nieprzeciętne ciało. Jennifer Wilson na łamach „New Yorkera” trafnie opisała je jako „wyrzeźbione z feromonów”.
Zdjęcia aktora wiszą na billboardach, mają więc gigantyczne rozmiary, a wisienką na torcie jest klip reklamowy, w którym Jeremy Allen White wchodzi na dach budynku, wykonuje kilka ćwiczeń i rozbiera się do rosołu. Przepraszam, do majtek Calvina Kleina. Do opisu tego filmiku nasuwają się sformułowania z poprzednich epok, choćby takie, jak np. „ociekający seksem”. Kampania jest nęcąca, bo nastawiona na prowokowanie zmysłów. Jest kontrowersyjna także dlatego, że z kogoś, kogo uwielbialiśmy za bycie przeciętniakiem, robi „boga seksu”. Z ciuchów Clarka Kenta wyziera Superman, a przecież nie na takiego szefa Carmy’ego się umawialiśmy.