Ludzie i style

Nom dla nomek

Nom dla nomek. Taki mamy sezon. Czyli objaśniamy nowe słowa

Beyoncé Beyoncé East News
Sama „nominacja” zwykle oznacza, że ktoś jest bardzo na „tak”.

Jeśli co rusz pojawia się hasło „nomka”, to musi być sezon nagród. Od kilku lat tak właśnie opisuje się skrótowo nominacje. Przykłady? O filmie „Czas krwawego księżyca” Martina Scorsesego: „Lily – Oscar pewniak, DiCaprio nomka pewna, ale dla mnie rola nie na wygraną”. O filmie „Maestro”: „Prawdopodobna nominacja w kategorii Najlepszy film na Oscarach, raczej pewne nomki dla aktorów: Carey Mulligan oraz Bradley Cooper”. Przewidywania w stosunku do „Maestro”się sprawdziły. DiCaprio – niestety, jeszcze raz bez nomki. Ale rzecz nie ogranicza się tylko do kina. Znany wydawca książek rozpoczynał rok zachętą: „Jadymy, kochani, nomka do Bookera 2016, apokaliptyczna proza w duchu »Drogi« Cormaca McCarthy’ego”. A studentka u progu sesji egzaminacyjnej ubolewała: „W nocy z niedzieli na poniedziałek, gdy wypadają Grammys, gdzie Beyoncé ma nomkę do AOTY i w noc, gdy jest Super Bowl, na którym halftime show ma Rihanna, to ja następnego dnia mam egzaminy, bo to są moje dwa tygodnie sesji” (AOTY to płyta roku – ang. Album of the Year). Bo wszystkie te amerykańskie nomki i nagrody śledzą w Polsce na żywo tylko ci, którzy mogą sobie pozwolić na zarwanie nocy. Ale za to mamy słowo, dzięki któremu można się rano podzielić wrażeniami szybciej niż z użyciem terminu „nominacja”.

Sama „nominacja”, zwykle oznaczająca, że ktoś jest bardzo na „tak” (skądinąd „nom” to w potocznej polszczyźnie potwierdzenie, potaknięcie), poszerzyła znaczenie. Najpierw na przełomie wieków dzięki telewizyjnym programom reality show. „Jesteś nominowany” brzmiało wtedy nie tyle dumnie, co raczej groźnie. Przynajmniej w ustach Wielkiego Brata.

Polityka 6.2024 (3450) z dnia 30.01.2024; Ludzie i Style; s. 93
Oryginalny tytuł tekstu: "Nom dla nomek"
Reklama