Taka nowa sytuacja
Taka nowa sytuacja, czyli zetki wchodzą na Tindera. Czego tu szukają? Nie zawsze randek
Tinder to wciąż jedna z najpopularniejszych aplikacji randkowych na świecie (i w Polsce). Co miesiąc korzysta z niej ok. 75 mln użytkowników, najczęściej w wieku 18–25 lat, a więc już głównie pokolenie Z (urodzeni po 1995 r.). Według „Future of Dating Report 2023”, opublikowanego przez sam Tinder, „Zetki” chcą zmienić standardy randkowania. Co wydaje się zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że większość z nich czuje się sfrustrowana tym, co je spotyka w aplikacjach randkowych. Na czym ta zmiana ma polegać? Chodzi o podejście do samych siebie i potencjalnej „drugiej połówki”. Młodzi szybciej niż starsi milenialsi reagują na tzw. match (pol. dopasowanie). Ci ostatni przyznają, że granie niedostępnych, wysyłanie dwuznacznych sygnałów i przeciąganie momentu pierwszego kontaktu było normą, kiedy lata temu to oni wyznaczali reguły w cyfrowej rzeczywistości. Jednocześnie są zdania, że młodsi użytkownicy Tindera mają do tematu zdrowsze podejście.
Większa otwartość pokolenia Z przejawia się też w braku zażenowania krępującymi sytuacjami, bo te po prostu świadczą o ich autentyczności. Ale i w swobodzie w nawiązywaniu kontaktów z osobami innego pochodzenia. Co więcej, dbanie o swój dobrostan jest dla nich priorytetem w trakcie swajpowania (podczas przeglądania aplikacji przesuwamy ekran w prawą bądź lewą stronę, co oznacza zainteresowanie lub brak zainteresowania daną osobą). Twierdzą także, że osoby, które dbają o własne zdrowie psychiczne, są bardziej atrakcyjne.
Są również mniej skłonni do etykietowania i próbują zerwać ze stereotypem podrywu jako czegoś negatywnego. Na tę potrzebę, związaną również z budowaniem relacji, odpowiada ostatnia kampania Tindera. Jej hasło głosi: It Starts With a Swipe (Zaczyna się od przesunięcia).