100 milionów i więcej
Meble, muzea, eventy. Wszystko ma być „pod kadr” z Instagrama. Czym to grozi?
Nazywa się Camaleonda, złożono ją z niewielkich pufów, jest nieco napakowana, a jednak trzyma się mocno w ryzach. Kanapowy modularny system o melodyjnej nazwie, wprowadzony do sprzedaży w 1970 r., zniknął z rynku po zaledwie ośmiu latach, ale dziś na nowo odzyskuje status symbolu nowoczesności. Jest postrzegany jako element wystroju, który przemieni każde wnętrze na takie, jakie powinno być, czyli ekstrawaganckie, a zarazem klasyczne i wygodne.
Camaleondę stworzył włoski projektant Mario Bellini (dziś 89-latek), którego estetyka formowała się pod wpływem grupy Superstudio w ironiczny sposób włączającej do wzornictwa motywy pop-artu, futuryzmu i ekologicznych utopii. O popularności i reedycji mebla zdecydowało instagramowe vox populi. Dziś Camaleonda jest nie tylko poszukiwana na rynku wtórnym, w cenie ok. 20 tys. euro, gotowa do kupienia prosto z fabryk BB Italia w kwocie 10 tys. euro, ale przede wszystkim powielana w milionach zdjęć na Instagramie.
Karierę sofy i kilku otoczonych podobną instagramową estymą mebli śledzi na łamach lifestylowego pinupmagazine.org dziennikarka nowojorska Taylore Scarabelli. Na liście najczęściej ustawianych w kadrze obiektów są także m.in. fotele Vassily zaprojektowane w latach 20. przez Marcela Breuera, nieco młodsze krzesło Cesca tego samego związanego z Bauhausem modernisty, lustro-lampa z włókna szklanego Ultrafragola, stworzone przez giganta włoskiego wzornictwa Ettore Sottsassa (sprzedawane za 40 tys. euro). Nadmuchanie pozycji jednych modeli odbywa się kosztem innych, które nie weszły w tak masowy obieg. A gra jest warta świeczki: z Instagrama korzysta na świecie 800 mln użytkowników, w Polsce – 5,9 mln. Nic dziwnego, że uznane za hitowe obiekty wyprzedają się natychmiast, ich ceny mogą być windowane bez oglądania się na jakiekolwiek zasady.