Ludzie i style

Met Gala 2024, czyli ogród na pustyni rzeczywistości. Dlaczego w ogóle o tym piszemy?

Zendaya, Met Gala 2024 Zendaya, Met Gala 2024 Evan Agostini / Invision / East News
Na tle zeszłorocznej edycji Met Gala 2024 okazała się nieco nudna. Antycypując facebookowe komentarze „po co o tym piszecie?”, odpowiem: żeby uchwycić ducha czasów, w jakich żyjemy.

Motyw przewodni tegorocznej Met Gala okazał się nieco konfundujący – temat wystawy brzmiał „Sleeping Beauties: Reawakening Fashion” („Śpiące królewny: przebudzenie mody”), natomiast obowiązujący dresscode: „The Garden of Time”, co nawiązywało do opowiadania „Ogród czasu” brytyjskiego pisarza J.G Ballarda. Wbrew oczywistym skojarzeniom wystawa nie nawiązywała w żaden sposób do disneyowskiej księżniczki, a do eksponatów – cennych artefaktów świata mody. Wystawiono około ćwierć tysiąca rzadkich rzeczy ze stałej wystawy Instytutu Kostiumów nowojorskiego Metropolitalnego Muzeum Sztuki. To 400 lat historii mody; najdelikatniejsze stroje (jak suknia balowa Charlesa Fredericka Wortha z 1877 r.), których już nie można nosić ze względu na ryzyko zniszczenia, pokazano przy pomocy technik multimedialnych.

Ogród metafor

W króciutkim opowiadaniu Ballarda z 1962 r. małżeństwo arystokratów zamieszkuje willę otoczoną pięknym ogrodem, za którego murami rozciąga się pustkowie. Ona gra Mozarta, on zajmuje się kwiatami czasu. Z daleka widać nadciągającą hordę, barbarzyński motłoch. Zrywane kwiaty oddalają to, co nieuniknione, ale ogród umiera i w pewnym momencie się skończą. Tłum wdziera się do posiadłości, pali książkami w kominku, tłucze wazy; arystokraci tymczasem trwają, zamienieni w posągi.

Dlaczego ten tytuł został wybrany jako motyw przewodni ubiorów gości? Najwyraźniej przypadkowo, bo dobrze brzmiał, pasował do tematu wystawy wymyślonego przez Annę Wintour, a podsunął go Andrew Bolton, kurator.

Potraktowany dosłownie wątek „ogrodu” rzucał się najbardziej w oczy; celebrytki zjawiły się w strojach zdobionych kwiatami i motywami roślinnymi. Obecny był też temat „czasu” – Nicole Kidman wystąpiła w sukni Balenciagi zainspirowanej projektem z 1951 r. Aktorka zobaczyła oryginał na zdjęciu modelki Dorian Leigh i poprosiła o przywrócenie kreacji do życia.

Nicole Kidman, Met Gala 2024Evan Agostini / Invision/East NewsNicole Kidman, Met Gala 2024

W zeszłym roku najbardziej w pamięć zapadło ekstrawaganckie podejście do tematu – Jared Leto przebrał się za kota Karla Lagerfelda, a piosenkarka Doja Cat wręcz przemieniła się w ludzko-kocią hybrydę rodem z filmów science fiction. Tym razem eksponowała ciało – najpierw na czerwonym dywanie w długiej do kostek „mokrej podkoszulce”, jak sama powiedziała, ponadczasowej, i rozmytym makijażu przypominającym nastoletni trend z musicalu „Wredne dziewczyny”; na przyjęciu po gali pokazała się zaś w przezroczystym stroju, przywodząc na myśl styl Bianci Censori.

Była woda, był też piasek. W sukience z tak niezwykłego materiału pojawiła się południowoafrykańska piosenkarka Tyla (co ciekawe, jej pierwszy singiel nosił tytuł „Water”); projekt nawiązywał do „piasków czasu”, efemeryczną formą wyrażając kontrast przemijania i wieczności. Była to bardziej rzeźba niż suknia; na filmach widać, jak Tyla jest przenoszona z miejsca w miejsce niczym posąg. Przedziwnie zbieżne z opowiadaniem Ballarda.

Taniec na końcu świata

To impreza, na którą zwrócone są oczy Ameryki, bo pojawiają się na niej znani i lubiani. To święto mody, ale trudno oczekiwać, żeby wszystkie subtelności były czytelne dla osób zainteresowanych modą i rozumiejących jej język, ale i dla laików operujących pojęciami „ładna” i „ciekawa”. Dla odbiorców portali plotkarskich głównym tematem był szary kardigan jako akcesorium sukni Kim Kardashian. „Po co jej ten sweter?”, pytali w komentarzach. Celebrytka stwierdziła, że to element nawiązujący do tematyki „Ogrodu czasu” – jakby po najdzikszej nocy w ogrodzie zarzuciła na siebie leżący pod ręką sweter chłopaka. Nie przekonało to komentariatu, który podejrzewał, że może poszło o ukrycie usterki sukni. Inni uznali, że to wyraźne wyzwanie rzucone Taylor Swift. „Cardigan” to piosenka z płyty „Folklore” z 2020, sweterki stały się jednym z ważnych elementów ikonografii amerykańskiej piosenkarki. Na ostatniej płycie, „The Tortured Poets Department”, znalazła się zaś piosenka „thanK you aIMee”, opowiadająca o szkolnej prześladowczyni. Podejrzewa się, że to opowieść o Kim (w jej imię układają się wielkie litery), nawiązująca do kampanii nienawiści wobec Swift, jaką w 2016 r. celebrytka rozpętała wraz z ówczesnym mężem, raperem Kanye Westem.

Kim Kardashian, Met Gala 2024Angela Weiss/East NewsKim Kardashian, Met Gala 2024

Antycypując facebookowe komentarze „po co o tym piszecie?”, odpowiem: właśnie po to, żeby uchwycić ducha czasów, w jakich żyjemy. Choćby organizatorzy sięgnęli po „Ogród czasu” tylko dlatego, że to wyjątkowo urodziwy zbitek słów (Ballard miał ucho do takich mocnych tytułów, w tym samym zbiorze znajdziemy przecież opowiadanie „Miasto koncentracyjne”), to chcąc nie chcąc zderzyli się z tą dystopijną opowiastką. Kto jest kim w tej metaforze – czy celebryci świętujący tak ulotną rzecz jak wysoka moda są jak arystokraci wyciskający ostatnie chwile przed nadejściem barbarzyńców, czy wręcz przeciwnie: razem z nimi widzowie stają się częścią tłumu, który depcze świat w nieustannym pochodzie.

Popkultura wyposażyła nas w obrazki, ale nie wiadomo, co z nimi zrobić – za każdym razem, gdy na ekranie pojawia się ktoś w ekstrawaganckim stroju, ktoś inny przywołuje odklejone od rzeczywistości i czerpiące korzyści z nieszczęść elity z „Igrzysk śmierci”. Występująca na gali w kwiecistej sukience Zendaya dopiero co grała rewolucjonistkę z pustynnej planety „Diuna” – chociaż Hollywood lubi pokazywać bunt i zrywy przeciw systemowi, to bezpiecznie umieszcza go w fikcyjnych miejscach. Rewolucji nie pokaże telewizja, jak śpiewał Gil Scott-Heron.

W filmie „Civil War” oglądamy fikcyjny konflikt w Ameryce oczami dziennikarki, wierzącej w misję pokazania wojny z bliska. Zabrakło w tym filmie sceny, w której ktoś z jej relacji przełącza kanał na jakiś przyjemniejszy program.

Więcej na ten temat
Reklama

Czytaj także

null
Społeczeństwo

Dyrektorka odebrała sobie życie. Jeśli władza nic nie zrobi, te tragedie będą się powtarzać

Dyrektorka prestiżowego częstochowskiego liceum popełniła samobójstwo. Nauczycielka z tej samej szkoły próbowała się zabić rok wcześniej, od miesięcy wybuchały awantury i konflikty. Na oczach uczniów i z ich udziałem. Te wydarzenia są skrajną wersją tego, jak wyglądają relacje w tysiącach polskich szkół.

Joanna Cieśla
07.02.2025
Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną