Kim-pop lepszy od Eurowizji?
Kim-pop lepszy od Eurowizji? To się teraz niesie na TikToku
W nowym propagandowym teledysku północnokoreańskiego reżimu „Przyjazny ojciec”, stylistycznie przypominającym szlagiery ABBY, roześmiani i roztańczeni robotnicy, sportowcy, żołnierki i uczennice, lekarze w pełnym covidowym rynsztunku i bezzębne babcie, wspólnie wzywają: „Śpiewajmy wielkiemu przywódcy, głośmy chwałę Kim Dzong Una, naszego przyjaznego ojca!”. A Kim przytula ustawione w kolejce dzieci i daje się obściskiwać podnieconym fankom.
Nadawana w radiu, telewizji i przez głośniki rozstawione na ulicach radosna pochwała Kima ma się trwale wgryźć w pamięć Koreańczyków, a w jej (przymusowym) wykonywaniu pomagają drukowane w gazetach nuty i tekst. „Wszelka twórczość artystyczna w Korei Północnej musi służyć edukowaniu obywateli – tłumaczyła BBC Alexandra Leonzini, badaczka z Uniwersytetu w Cambridge. – Piosenki wskazują kierunek, w jakim zmierza kraj, najważniejsze trendy polityczne”. Do niedawna ojcem narodu był pierwszy przywódca kraju Kim Ir Sen, a jego wnuka od przejęcia władzy określano mianem wielkiego następcy. Zdaniem ekspertów chce on być jeszcze większy, stąd zmiana propagandowego przekazu, zresztą w nieco starszej piosence o ojcostwie narodu także podstawiono go w miejsce dziadka.
„Utwór gloryfikuje Kim Dzong Una, a teledysk zawiera treści charakterystyczne dla wojny psychologicznej prowadzonej przeciwko Korei Południowej” – oświadczył z kolei Seul, uzasadniając swoją decyzję o zakazie udostępniania „Przyjaznego ojca” na terenie kraju.
Klip i sama piosenka niespodziewanie dotarły daleko poza grupę docelową, czyli poddanych Kima i ewentualnie południowych sąsiadów. Koreańska muzyka internet podbiła lata temu i nie ma chyba tygodnia bez kolejnego k-popowego hitu.