Jezus w katedrze z fraktali
Jezus w katedrze z fraktali. Czyli co sztuczna inteligencja robi dziś z religią
Polska fantastyka lubiła sięgać po motywy religijne – najlepszym przykładem jest zbiór opowiadań „W kraju niewiernych” Jacka Dukaja. Opowiadanie „Katedra”, które z niego pochodzi, stało się inspiracją dla krótkometrażowego filmu animowanego Tomasza Bagińskiego (nominowanego w 2002 r. do Oscara), trafiło też na licealną listę lektur. I właśnie z niej wyleciało. Szkoda, bo ta opowieść o wygenerowanej przez ludzką (i kosmiczną) technologię i fraktalne algorytmy architekturze zyskuje nowe znaczenie w erze AI.
Kiedyś Matka Boska pojawiała się na szybach i zaciekach, kilka lat temu wiralem stały się przypadki twarzy Jezusa pojawiającej się na grzankach. Może to wyjaśnić pareidolia, naturalna ludzka skłonność do widzenia twarzy w przypadkowych kształtach. Dziś religijne treści produkują algorytmy sztucznej inteligencji – krążą na przykład obrazki przedstawiające martwą naturę lub pozornie zwyczajne zdjęcie targu, które po przymrużeniu oczu okazują się przedstawiać Chrystusa.
O powstałych z boskiego natchnienia obrazach i ikonach mówiło się: „nie ludzką ręką uczyniony”, ale tu proces rozpoczęli ludzie – spamerzy i oszuści łowiący kliknięcia i przekierowujący ruch z Facebooka na swoje podejrzane strony. Łatwo żeruje się na osobach starszych i wierzących, które całe życie czekają na jakiś cud (krąży wiralowy filmik, na którym dziewczyna doprowadza do łez matkę mówiącą: „widziano Jezusa w Ohio”). Operatorzy stron „proszą o amen”, pokazując wygenerowane obrazki przedstawiające chłopców rzeźbiących religijne figury z piasku lub drewna, amerykańskich żołnierzy walczących za wiarę, wreszcie – samego Jezusa pomagającego na przykład ratować ofiary powodzi. Pełne typowych dla wczesnych generatorów artefaktów, takich jak nienaturalne dłonie, nadmiarowe kończyny czy postaci pozlewane ze sobą.