Problemy wracają
Młodzi ludzie we wrześniu znów czują się gorzej. Jak to wyjaśnić? Nie, to nie wina szkoły
Wyczekiwany przez dzieci i młodzież okres odpoczynku od szkoły przynosi co roku zrozumiałą poprawę nastroju. Specjaliści pracujący na co dzień z młodymi ludźmi z problemami zdrowia psychicznego – psychologowie, psychiatrzy, psychoterapeuci – powiedzą nawet więcej: w wakacje znacząco spada liczba pacjentów i rośnie lawinowo we wrześniu. Co się dzieje, czyżby na dwa miesiące młodzi przestawali chorować? Jeszcze niedawno w prywatnych poradniach psychiatrycznych i psychologicznych zdarzały się wolne miejsca, a część zapisanych na NFZ pacjentów w ogóle się nie zgłaszała. Można to oczywiście tłumaczyć wyjazdami wakacyjnymi, ale naprawdę trudno byłoby wysłać dziecko w ciężkim stanie na kolonie, poza tym w popandemicznych czasach część konsultacji można zrealizować przez telefon.
Ale opisywany fenomen dotyczy także osób w najcięższym stanie – zamknięte oddziały psychiatryczne co prawda nie świeciły pustkami w pełni lata, ale leczyły mniej więcej tylu pacjentów, ile miały miejsc, realizowały przyjęcia planowe. W roku szkolnym młodych pacjentów jest dwukrotnie więcej, mimo że przyjmuje się w zasadzie tylko osoby w ostrym stanie, głównie przy bezpośrednim ryzyku samobójczym.
Zanim wyjaśnimy, co się dzieje, przypomnijmy pewne oczywistości. Dziecko ani nastolatek nie jest mniejszym człowiekiem dorosłym. Możliwości radzenia sobie z problemami (adaptacji, jak mówią psycholodzy) ma znacznie mniejsze. Dzieci prawie nie chorują psychicznie, nastolatki – bardzo rzadko. Pacjenci w tym wieku prezentują – zwykle całkowicie nieświadomie – rozmaite objawy psychiatryczne w odpowiedzi na problemy przekraczające ich możliwości adaptacyjne. Ogłaszana od kilku lat w mediach „epidemia” zaburzeń psychicznych w tych grupach wiekowych dotyczy prawie wyłącznie reakcji na trudne sytuacje.