Jak nie zostać masowym turystą
Jak nie zostać masowym turystą. Czasem wystarczy nie oddalać się od lotniska
Wielki niczym blok statek wycieczkowy wolno przesuwa się wzdłuż kruchych zabytków Wenecji – ten obraz z pewnością przychodzi na myśl wielu z nas, kiedy myślimy o problemie nadmiernej turystyki. Jeszcze zanim ktokolwiek usłyszał o tym terminie, miasto zalewały w sezonie tłumy, które utrudniały życie mieszkańcom. Władze Wenecji trzy lata temu zakazały statkom wycieczkowym wpływania do historycznego centrum, a w tym roku wprowadziły opłaty dla zwiedzających miasto w jeden dzień, ograniczyły liczebność grup wycieczkowych do maks. 25 osób, zakazały używania megafonów. Jednak problem nadmiernej turystyki dotyczy także innych włoskich miast, np. Mediolanu. Władze stolicy mody rozważają nawet zakaz sprzedaży pizzy i lodów po północy oraz zamykanie na noc ogródków restauracji. Mieszkańcy z trudem znoszą imprezujących gości, a przecież i turystom przeszkadza nocny hałas. Jak więc zwiedzić Mediolan, żeby ominąć irytujące tłumy?
Aby nie zostać masowym turystą, można właściwie nie oddalać się od lotniska. Znajduje się w Bergamo, więc warto zacząć zwiedzanie regionu właśnie w tym miasteczku. Do malowniczo położonej na wzniesieniu starej części Città Alta można dojechać kolejką elektryczną funicolare, z której rozpościera się piękny widok. W Bergamo zwiedzimy bramę San Giacomo i weneckie mury, a także bazylikę Santa Maria Maggiore i renesansową kaplicę Colleoni. Katedra może nie jest tak spektakularna jak ta w Mediolanie, ale z pewnością nie rozczaruje. A co najważniejsze – w środku spotkamy najwyżej kilka osób. Turystów w Bergamo jest trochę, ale wciąż więcej tam mieszkańców. Można w spokoju zgubić się w labiryncie uliczek, przysiąść w kawiarni na kawę albo campari lub skosztować lokalnych przysmaków: pierożków nadziewanych mięsem bądź parmezanem i chlebem czy polenty – dania z zapiekanej mąki kukurydzianej.